Pełzający twór w polskich lasach
Czy to obcy z innej planety? Nie, to "masło czarownicy". Śluzowiec, znany również jako wykwit piankowaty, zaskakuje nie tylko nietypowym wyglądem, ale i niezwykłymi zdolnościami.
Wykwit piankowaty nazywany masłem czarownic, fot. Marek BAZAK/East News
Nie jest to ani zwierzę, ani roślina, ani nawet grzyb - "masło czarownicy" to śluzowiec, który zalicza się do królestwa protistów. Ten niezwykły organizm, którego oficjalna nazwa brzmi wykwit piankowaty.
Masło czarownicy - co to?
Wykwit piankowaty żywi się bakteriami, które napotyka na swojej drodze, a także potrafi wchłaniać zabójcze stężenia metali ciężkich, takich jak cynk. Ta zdolność czyni go obiektem zainteresowania naukowców, którzy widzą w nim potencjał do wykorzystania w produkcji antybiotyków czy leków przeciwnowotworowych. Co ciekawe, potrafi poruszać się z prędkością do 0,5 cm na godzinę.
Masło czarownicy - psuje mleko sąsiadów, wymiociny królika, smakołyk w Meksyku?
W zależności od regionu świata, "masło czarownicy" posiada różne nazwy i jest otoczone bogatą tradycją ludową. Na przykład w Finlandii, miejscowe legendy mówią, że był wykorzystywany przez wiedźmy do psucia mleka sąsiadów. W Skandynawii jest znany jako "bjara" - wymiociny królika lub kota, natomiast w Meksyku ludzie zbierają go, aby go zjeść. Ta różnorodność pokazuje, jak różne kultury próbowały zrozumieć i wykorzystać niezwykłe właściwości tego śluzowca.
Oto masło czarownicy - do psucia mleka sąsiadom. W wolnej chwili śluzowiec, wykwit piankowaty, wchłania bakterie, utrzymując w sobie zabójcze stężenia metali ciężkich, głównie cynku. I spaceruje z prędkością do 0,5 cm na godzinę.
— Lasy Państwowe (@LPanstwowe) September 16, 2023
📸 Fot. Mirella Kowalczyk#NadleśnictwoPrzedborów pic.twitter.com/mY3ymvlxJn