Dostałam wtedy drugie życie
Gdy dziennikarka chodziła do szkoły uległa poważnemu wypadkowi. Jako nastolatka przeżyła śmierć kliniczną, a lekarze cudem wygrali ze śmiercią:
„Miałam wypadek samochodowy. Jechałam z kolegą i z koleżanką ze szkoły. Wjechał w nas inny samochód. Długo toczyła się sprawa sądowa przeciwko tamtemu kierowcy. W wyniku uderzenia w głowę, zrobił mi się duży krwiak, który pękł i się rozlał. Miałam operowaną głowę. Przeżyłam śmierć kliniczną. Nie słyszę na lewe ucho. Ale dostałam wtedy drugie życie. Lekarze nie mogli uwierzyć, że przeżyłam” – przyznała w wywiadzie "Flesza".
Zbyt późna diagnoza
Batalia o zdrowie trwała jednak nadal. Szostak przez lata walczyła z nadwagą, a lekarze dawali jej różne diagnozy. W końcu trafiła na specjalistę, który pomógł jej w powrocie do zdrowia i wytłumaczył co jest powodem jej problemów. Dziennikarka opowiedziała o tym, w wywiadzie dla WP Kobieta i dodała, że bardzo ważna jest profilaktyka i regularne badania:
„Po pierwsze bardzo późno się dowiedziałam o Hashimoto i bardzo długo leczyłam się na niedoczynność tarczycy. W zasadzie było to na granicy niedoczynności i Hashimoto, bo różnie lekarze diagnozują te choroby. Jeden mówi tak, drugi tak. Wiele dziewczyn mówi, że wypadały im włosy, narzekały na suchą skórę, problemy z cerą. Ja nie miałam takich objawów. W moim przypadku jedynym niepokojącym objawem było tak naprawdę drastyczne przytycie i to, że nie mogłam w żaden sposób schudnąć. Moje problemy z wagą były i są. Cały czas muszę się pilnować, uważać, oczyszczać organizm poprzez detoks” – przyznaje.
Chwile strachu
Dziennikarka, która jest zwolenniczką regularnych badań okresowych, które niejednokrotnie mogą pomóc w rozpoznaniu schorzeń we wczesnym stadium, postanowiła też ostatnio opowiedzieć dziennikarzom „Super Expressu” o swojej wizycie u lekarza, która przysporzyła jej sporo nerwów. Wszystko przez to, że czasami sprzęt zawodzi i pierwsze wyniki mogą być mylące. Diagnoza zachorowania na nowotwór to prawdziwy cios.
„Pani doktor, oglądając wyniki badań z mammografii, zaniepokoiła się cieniem, który pojawił się na monitorze. Wezwała mnie i kazała mi natychmiast powtórzyć badanie. Najpierw strach, potem wielka ulga. Bardzo się przestraszyłam, ale na szczęście to był fałszywy alarm. Uspokoiła mnie, że przy tak obfitym biuście jak mój czasem coś źle się ułoży i powstają zacienienia. Tak też się okazało. Następny zapis był już czysty” – przyznała Szostak.