Fot. Pixabay
Rzeczniczka PiS, Beata Mazurek, mówiła w środę, że "wszyscy czynni politycy, którzy są w parlamencie i byli zobligowani, żeby przekazać nagrody za pracę w rządzie b. premier Beaty Szydło, przekazali je". Według niej, nagród nie przekazały trzy osoby, które "już w polityce nie są". W lutym, w odpowiedzi na interpelację Krzysztofa Brejzy, przedstawiono tabelę z łącznymi kwotami nagród brutto dla poszczególnych ministrów w 2017 r. Według tabeli, nagrody otrzymało 21 konstytucyjnych ministrów w wysokości od 65 tys. zł do ponad 80 tys. zł rocznie; 12 ministrów w KPRM od blisko 37 tys. do prawie 60 tys. zł rocznie oraz ówczesna premier Beata Szydło (65 100 zł).
Informacja o nagrodach wywołała oburzenie m.in. opozycji, która wielokrotnie apelowała do rządzących o ich zwrot. Politycy PO w kilku miastach zorganizowali też akcję "Konwój wstydu" - kolumnę aut, które ciągnęły na przyczepach plakaty z wizerunkami polityków PiS i kwotami przyznanych im nagród. Na początku marca premier Morawiecki zapowiedział likwidację wszelkich nagród, premii dla ministrów i wiceministrów. Na początku kwietnia prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział, że ministrowie konstytucyjni i sekretarze stanu do połowy maja przekażą swoje nagrody na cele charytatywne. W czwartek pod hasłem "Oszukali. Nie oddali pieniędzy Polakom!" rozpoczęła się akcja PO, w ramach której po Warszawie mają jeździć ruchome billboardy, przypominające o nagrodach, które otrzymali członkowie rządu Beaty Szydło. Zdaniem polityków PO, nagrody powinny wrócić do budżetu państwa.
Więcej przeczytacie na RMF 24 - kliknij tutaj!
Tomasz Olbratowski, Przemysław Skowron i Mariusz Kałamaga w programie RMF FM "Wstawaj szkoda dnia" - od poniedziałku do piątku od godziny 5:30!