Rafał Brzozowski zniknął z TVP
Zmiany w Telewizji Polskiej nie ominęły Rafała Brzozowskiego. Piosenkarz musiał pożegnać się z prowadzeniem teleturnieju „Jaka to melodia”, którego twarzą został w 2019 roku. Jego miejsce zajął powracający do publicznej telewizji Robert Janowski. Brzozowski musiał przełknąć także zastąpienie go w „The Voice Senior”. W nowym sezonie obok Marty Manowskiej będzie pojawiał się Robert Stockinger.
Po rozstaniu z TVP Rafał nie mógł jednak narzekać na brak zawodowych propozycji. W niedawnej rozmowie z „Faktem” zdradził, że jego grafik na najbliższe miesiące jest niezwykle napięty: „W najbliższym czasie czeka mnie dużo wyjazdów zagranicznych i mówię tu o wyjazdach zawodowych. Już przygotowuję się do dużego koncertu z orkiestrą w Toronto, do tego będę występował na ogromnych wycieczkowcach pływających po Karaibach. Zaś w grudniu i styczniu będę miał występy świąteczne w Stanach. Przyznam, że w USA będę teraz spędzał dużo czasu i będę tam dużo grał”.
Jak wyliczył wspomniany dziennik, były gospodarz „Jaka to melodia” tylko za śpiewanie na wycieczkowcach może dostawać miesięcznie od 3 do 5 tysięcy dolarów. Nie będzie to jego jedyne źródło dochodu, bo Brzozowski już od dłuższego czasu zapowiadał uruchomienie własnego biznesu. Start jest coraz bliżej.
Nowa praca Rafała Brzozowskiego
W opublikowanym właśnie na Instagramie wpisie piosenkarz przekazał nowe wieści w sprawie swojego „Brzozowego Dworu”. Jak zapowiadał parę tygodni temu, jego pensjonat na Zamojszczyźnie powinien zacząć przyjmować gości już we wrześniu. Teraz zapewnił, że to już „ostatnia prosta” i czeka na otwarcie tak samo mocno jak jego fani.
Brzozowy Dwór jest już na ostatniej prostej! Prace wykończeniowe niemal zakończone, a my powoli szykujemy się do otwarcia. Wiem, że czekacie na ten moment z niecierpliwością, tak samo jak ja. Jeszcze chwila cierpliwości… – obiecał.
„Remontowałem, a właściwie odbudowywałem go przez cztery lata. To jest dom moich dziadków, który odkupiłem od państwa, bo w latach 70. zostali wywłaszczeni. Rodzina długo starała się o jego odzyskanie i w końcu się udało. Dom ma prawie 100 lat, budowali go mój pradziadek z prababcią. W czasie wojny była tam siedziba gestapo, potem NKWD, a potem nam go zajęto. Ma ciekawą historię. Były skrytki dla partyzantów, tunele, kuchnie podziemne. Będę się tam czasami pojawiać, by opowiedzieć o nim klientom” – mówił o swoim biznesie w jednej z rozmów z „Faktem”.