Artystka walczy z rzadką chorobą
Celine Dion zmaga się z bardzo rzadką chorobą neurologiczną, jednak po długiej walce zapowiedziała powrót na scenę. Prawie dwa lata temu wokalistka przekazała niepokojące wieści. Głos, który przez lata podbijał serca fanów na całym świecie, mógł zamilknąć już na zawsze. Diagnozę usłyszała 17 lat temu, ale przez bardzo długi czas trzymała to w tajemnicy. Od kiedy podzieliła się z fanami swoimi problemami, unikała wystąpień publicznych.
Choroba postępuje od 17 lat
Celine Dion choruje na zespół sztywności uogólnionej, który powoduje skurcze mięśni. To bardzo rzadkie zaburzenie o podłożu neurologicznym. Charakteryzuje się sztywnieniem, przez które ciało odmawia posłuszeństwa. Schorzenie jest postępujące, jednak szybka diagnoza, odpowiednie środki i rehabilitacja mogą je opóźnić. Choć diwa od początku miała świadomość, że nigdy nie wyjdzie z choroby, walczyła, by móc ponownie stanąć na scenie. W rozmowie z BBC nie ukrywała, że bardzo się stęskniła. Zapewniała, że jeśli pozna datę swojego powrotu „wykrzyczy to na głos”.
Celine Dion jest już w Paryżu
Jakiś czas temu dziennik „The Sun” spekulował o możliwości pojawienia się artystki na ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich we Francji. Propozycję miała otrzymać początkiem roku i z dostępnych informacji wynika, że robiła wszystko, by mimo choroby wyjść na scenę. Teraz jest już jasne! W nadchodzący piątek głos, który pokochały miliony na całym świecie, uroczyście otworzy światowej skali sportowe wydarzenie.
Kilkuminutowy występ za miliony dolarów
Występ w Paryżu przyniesie artystce niebagatelny zysk, za kilkuminutowy występ wynegocjowała rekordową stawkę. Za wykonanie utworu „The Power of Love” gwiazda otrzyma 2 miliony dolarów.