Miniony weekend upłynął pod znakiem 61. Krajowego Festiwalu Polskiej Piosenki w Opolu. Wydarzenie okazało się dla Andrzeja Piasecznego czasem pełnym wyzwań i emocji. Artysta, znany ze swojego bogatego doświadczenia scenicznego, tym razem wystąpił w podwójnej roli. Nie tylko dał koncert, ale również po raz pierwszy na scenie Amfiteatru Tysiąclecia stanął jako konferansjer. Tego dnia towarzyszyła mu również debiutująca w roli prowadzącej, Kayah.
Andrzej Piaseczny odpowiada na krytykę
Dramat artystów rozpoczął się już od piosenki "Podaruj mi trochę słońca", którą wprowadzili publiczność w zakłopotanie, bowiem pogoda tego dnia nie sprzyjała. Kolejna wtopa wynikła z nawiązania do niedawnej śmierci Jacka Zielińskiego, wokalisty zespołu Skaldowie. Kayah i jej sceniczny partner nucili piosenki zespołu, problem w tym, że zapomnieli tekstów. Andrzej Piaseczny, mimo dużego doświadczenia na scenie, walczył dodatkowo z przejęzyczeniami. Para mierzyła się z momentami niezręczności i pomyłek, co szybko skomentowała publiczność. Piasek zdecydował się stawić czoła krytyce. W odpowiedzi na falę krytyki zabrał głos:
Koncert rozpoczęła burza... Burza oklasków, ale również zjawisko atmosferyczne. Burza przed koncertem, burza po koncercie — zaczął. Nie mogło się podobać wszystkim — podsumował.
Artysta nie zapomniał także podziękować swojej scenicznej partnerce, Kayah, za wspólną pracę i wsparcie na scenie, a także wszystkim, którzy mimo wpadek, trzymali za nich kciuki.
Bardzo dziękuję wszystkim, którzy trzymali za nas kciuki. Mimo że mnie język poplątał się co najmniej kilka razy — podsumował.
Andrzej Piaseczny i Kayah pokazali, że nawet doświadczeni artyści mogą mieć mniej udane momenty. Mimo trudności udowodnili, że potrafią z godnością przyjąć krytykę.