Przemysław Babiarz przywrócony na stanowisko komentatora Igrzysk Olimpijskich w Paryżu
Przemysław Babiarz powróci dziś do komentowania Igrzysk Olimpijskich w Paryżu. Decyzja ta została podjęta wczoraj podczas spotkania w Warszawie, podczas którego prezes TVP Tomasz Sygut postanowił przywrócić dziennikarza do jego zawodowych obowiązków.
Strony wspólnie ustaliły, że fundamentalną regułą obiektywizmu i etyki dziennikarskiej jest oddzielenie informacji od subiektywnego komentarza. Obowiązuje to każdego reportera, prezentera czy komentatora. Powrót Przemysława Babiarza do relacjonowania paryskich igrzysk nastąpi w najbliższy piątek przy okazji transmisji zawodów lekkoatletycznych - brzmiała część oświadczenia TVP.
Przemysław Babiarz zabrał głos po raz pierwszy po aferze z odsunięciem od komentowania IO
W rozmowie z Michałem Wodzińskim z Faktu Babiarz został zapytany, czy czuje, że jego komentarz dotyczący piosenki Lennona naruszał etykę dziennikarską.
Nie, gdyż opierał się na słowach samego Johna Lennona, który przyznawał się do inspiracji manifestem komunistycznym Karola Marksa. Ba, przyznawał się też do pewnej taktyki. Jak stwierdził sam John Lennon, ktoś, kto chce głosić tę ideę, musi decydować się na formę "polukrowaną". Tylko w takiej formie jego piosenki mogły być puszczane w stacjach radiowych. Proszę pamiętać, że mówimy tu o rzeczywistości początku lat 70 - skomentował Babiarz.
W dalszej części wywiadu komentator powiedział, jak czuł się po decyzji o odsunięciu go od komentowania Igrzysk Olimpijskich w Paryżu:
To było trudne, ale sam fakt, że zostałem zawieszony, a nikt nie kupował mi natychmiast biletu powrotnego do Polski, dawał mi nadzieję, że może ten stan się zmieni. Po drugie, cały czas byłem z kolegami, którzy mnie zastępowali, a szczególnie z Szymonem Borczuchem, którego szalenie cenię. Za jego lojalność i wielką rzetelność przygotowywania się do transmisji. Byłem z nimi, przychodziłem też na sesje pływackie.
Ale przyznaję, że było to dla mnie nowe doświadczenie. Przykre, ale nie traumatyczne. Wiedziałem, że robota dla widzów, dla kibiców jest zrobiona i to bardzo rzetelnie. Byłem więc spokojny. Ale nie ukrywam, że było mi troszkę przykro - powiedział dziennikarz.