To miał być wyjątkowy festiwal
Medusa Festival w Cullero niedaleko Walencji to wielkie święto muzyki elektronicznej. Wydarzenie rozpoczęło się w piątek i miało potrwać 5 dni. Bezpieczeństwa miało pilnować 2 tysiące policjantów. Według organizatorów festiwal miał zgromadzić w sumie 320 tysięcy osób. Niestety, dla wielu z nich impreza stała się koszmarem. Dziennik "El Pais" podał informację o tragicznych wydarzeniach jakie miały miejsce w sobotę, około godz. 4 nad ranem. Z powodu silnego wiatru, który osiągał prędkość nawet 80 km/h, zawaliło się kilka konstrukcji. Część struktury spadła na bawiącą się publiczność.
"Burza piaskowa"
W rozmowie z mediami, uczestnicy opisywali wiatr jako zerwanie się nagłej "burzy piaskowej". Mówili też o "palącym powietrzu" oraz "czarnym dymie". Silne podmuchy wiatru oraz temperatura, przekraczająca 40 st. C, stworzyły bardzo trudne warunki pogodowe, które według prognoz miały się urzymywać. Z tego powodu w sobotnie południe podjęto decyzję o całkowitym odwołaniu festiwalu. Straż Obywatelska oznajmiła, że akcja ewakuacyjna została przeprowadzona bardzo sprawnie. W ciągu 40 minut teren imprezy opuściło 50 tysięcy osób. Organizatorzy wydali specjalne oświadczenie, w którym stwierdzili, że bezpieczeństwo jest dla nich najważniejsze.
Jedna osoba nie żyje, wiele jest rannych
W wyniku nieszczęśliwego wypadku 40 osób zostało rannych. Zostali przewiezieni do szpitala w Gandii, Alzirze i Walencji. Jedna osoba zginęła. 22-latka uderzyła część spadającej konstrukcji. Zmarł na miejscu. Burmistrz Cullery Jordi Mayor potwierdził, że wszystkie wymagane zezwolenia i gwarancje administracyjne zostały wcześniej udzielone organizatorom imprezy. Straż Obywatelska juz wszczęła śledztwo, które ma pomóc ustalić okoliczności zawalenia się sceny. Na miejscu zdarzenia przeprowadzono oględziny. Organizatorzy przekazali kondolencje bliskim zmarłego.
Straszny wypadek, który nas szokuje - czytamy na Twitterze.