Tragedia na planie filmu "Rust"
Dwa tygodnie temu na planie filmu „Rust” doszło do tragicznego w skutkach incydentu, który nigdy nie powinien mieć miejsca. Z niewiadomych przyczyn aktor występujący w produkcji, Alec Baldwin, do próbnych zdjęć otrzymał broń załadowaną prawdziwą amunicją, a nie tzw. ślepakami. Niestety, stało się najgorsze. Podczas ćwiczenia wyjmowania broni z kabury doszło do przypadkowego wystrzału.
Pocisk trafił operatorkę filmową, Halynę Hutchins, oraz reżysera filmu, Joela Souzę. Mężczyzna odniósł lekkie obrażenia i został tego samego dnia wypisany ze szpitala do domu. Niestety, gorzej było z Hutchins, która zmarła kilka godzin po przewiezieniu do szpitala. W sprawie wypadku na planie filmu „Rust” wciąż toczy się śledztwo, a niedawno Alec Baldwin wyznał, że produkcja westernu została ostatecznie anulowana.
Ostatnie słowa Halyny Hutchins
Dziennikarze „Los Angeles Times” postanowili rozpocząć własne śledztwo. W tym celu przepytali 14 osób z ekipy filmowej, które feralnego dnia pracowały na planie. Po przypadkowym postrzale Halyna Hutchins miała osunąć się na ramiona stojącego tuż obok niej elektryka. Kula przeszła na wylot i zraniła reżysera, Joela Souzę. Przestraszony Baldwin krótko po wystrzale ciągle powtarzał:
Co się stało? Co to do cholery było?! – mówił spanikowany.
Ekipa filmowa natychmiast ruszyła na pomoc rannym. Jedni poszli szukać telefonów, aby wezwać ratowników medycznych, a inni próbowali udzielać poszkodowanym pierwszej pomocy. Przed przyjazdem karetki do postrzelonej Halyny Hutchins podszedł operator nagłośnienia.
To nie było dobre… – powiedział.
Słabnąca autorka zdjęć, w relacjach członków ekipy filmowej, zdołała jedynie wyszeptać:
Nie, to nie było dobre. To wcale nie było dobre – to były jej ostatnie słowa.
Przypomnijmy, że do dramatycznych wydarzeń na planie filmu „Rust” doszło 21 października. W sprawie tragedii na planie zdjęciowym wciąż trwa śledztwo, a prokuratura nie wyklucza przedstawienia zarzutów karnych po zakończeniu dochodzenia. Do sprawy włączyło się także FBI.