Ohydne potrawy z dzieciństwa. A co Wam kazali jeść rodzice?

Pamiętacie słynne "mięsko zjedz, ziemniaczki zostaw". Ile razy słyszeliśmy to od rodziców w dzieciństwie? Każdy marzył, by faktycznie chodziło o kawałek pieczeni czy kotleta, a nie o smażoną wątróbkę z cebulą.

Brukselka

Była świadkiem wielu kulinarnych tragedii. Gorzka i rozgotowana – to najczęstsze wspomnienie, jakie budzi. Każdy rodzic wychwalał jej wartości odżywcze i karmił nią swoje pociechy, budząc w nich jeszcze większy wstręt do warzyw. Brukselka cieszy się teraz większą sympatią, odpowiednio przyrządzona smakuje wyśmienicie.

Mleko prosto od krowy

Każde dziecko potrafiło rozróżnić mleko prosto od krowy od mleka z kartonu. Okropny zapach unoszący się wszędzie, który można było przeżyć, gdy zatkało się nos. Jeśli mieliście rodzinę na wsi, mogliście skosztować mleka od razu po wydojeniu krowy, to napawało wielu skrajnym obrzydzeniem.

Mleko z miodem, czosnkiem

Doskonały lek na wszystko. Miód i mleko były przepyszne, póki nie dodało się czosnku. Cała mikstura stawała w gardle i odstraszała już samym zapachem.

Marchewka z groszkiem

Królowa wszystkich wycieczek, musiała być koniecznie rozgotowana w tym swoistym sosiku. Przybierała też charakterystyczny kolor, który większość z Was na pewno pamięta. Tak, jak i wiele innych potraw, odpowiednio przyrządzona smakuje wybornie.

Wątróbka z cebulką

Konsystencja opony, smak tenisówek z WF-u. Nieumiejętnie przygotowana była prawie nie do pogryzienia. Nie pomoże duża ilość kompotu, herbaty, wody, tego smaku się łatwo nie pozbędziecie.

Tran

Niektórzy mieli go w tabletkach, niektórzy w butelce, bo to bardziej naturalne i zdrowsze. Smak tranu śni się po nocach, zapach też. Bywali i tacy śmiałkowie, którzy uwielbiali go do tego stopnia, że przegryzali tabletki z olejem.

Zobacz także