Hollywood się nie myje
Sentencję „częstsze mycie skraca życie” zdaje się wyznawać coraz więcej gwiazd Hollywood. A moda na swoiste postrzeganie sprawy higieny osobistej trwa. Wszystko zaczęło się od stwierdzenia Mili Kunis i Ashtona Kutchera. Jake Gyllenhaal w rozmowie z Vanity Fair stwierdził, że kąpiel może być mniej lub bardziej potrzebna w danym momencie. Aktor wydaje się popierać teorię, że częste mycie może zaszkodzić skórze i organizmowi.
Brak higieny czy troska o zdrowie?
Badania stwierdzają, że regularne kąpiele mogą zaszkodzić mikrobiomowi, który jest odpowiedzialny za ochronę naszego układu odpornościowego. Zbyt częste mycie przy użyciu dużej ilości detergentów i gorącej wody zabija przyjazne dla nas bakterie, wysusza skórę. Dlatego lekarze sugerują ograniczenie liczby kąpieli. Jeśli ktoś nie może zrezygnować z codziennego prysznica, powinien ograniczać jego czas trwania.
A co na to Jake Gyllenhaal?
Aktor powiedział:
Coraz częściej uważam, że kąpiel jest czasem mniej potrzebna. Nasze ciało oczyszcza się naturalnie.
Wiadomo jednak, że sam Gyllenhaal dba o swoją higienę:
Wierzę w słowa wspaniałego Elvisa Costello, że dobre maniery i nieświeży oddech nigdzie cię nie zaprowadzą [przyp. red. ang. good manners and bad breath get you nowhere]. Więc robię to.
O aktorze
Jake Gyllenhaal pochodzi ze słynnej aktorskiej rodziny. Jego starsza siostra Maggie również jest sławną aktorką, poślubiła Petera Sarsgaarda. Jake ma niezwykle bogatą filmografię, był nominowany do wielu nagród, w tym do Oscara. Na liście znajdziemy takie produkcje jak: Książę Persji: Piaski czasu, Zodiak, Pojutrze Jarhead: Żołnierz piechoty morskiej, Wolny strzelec, Do utraty sił, Tajemnica Brokeback Mountain i Spider-Man: Daleko od domu.