Avicii "SOS" ft. Aloe Blacc
W nagraniach do utworu "SOS" wziął udział Aloe Blacc, który w 2013 roku rozpoczął swoją współpracę z Aviciim. Jej efektem jest światowy przebój "Wake Me Up!". Singiel trafił na pierwsze miejsce list przebojów w 31 krajach, a w Wielkiej Brytanii był najszybciej sprzedającym się krążkiem roku! Później artyści nagrali jeszcze wspólnie piosenkę „Liar Liar”, w którym gościnnie wystąpił także zespół Blondfire.
Album "Tim", na którym znajdziemy niepublikowany dotąd materiał zmarłego w ubiegłym roku DJa ukaże się już na początku czerwca. Avicii pozostawił po sobie niemal kompletne kompozycje wraz z notatkami dla współpracowników. Grupa przyjaciół artysty postanowiła skompletować materiał i pójść za jego wskazówkami. Cel był jeden - stworzyć krążek, który mógłby być zgodny z jego wizją. Album ma zawierać 16 nowych kompozycji.
"Tim" - pośmiertny album z kompozycjami Berglinga
Współpracownicy Berglinga zdecydowali się dokończyć jego dzieło i nagrać płytę, która byłyby pośmiertnym hołdem. 10 kwietnia, niecały rok od tragicznej śmierci 28-latka, na rynku muzycznym pojawił się pierwszy singiel promujący album "Tim" pod tytułem "SOS".
Jednym z głównych producentów krążka "Tim" jest Carl Falk, który tak opowiadał w rozmowie „The New York Times” o pracy nad płytą:
„Próbowałem produkować za pośrednictwem cudzych oczu i uszu – kogoś, kogo tu nie ma. Naprawdę trudno było nie krytykować siebie przez cały czas. Czy Tim zrobiłby to tak? Czy to by mu się spodobało?”
Premiera wydawnictwa planowana jest na 6 czerwca, a dochody ze sprzedaży mają być przekazane na rzecz fundacji imienia Tima Berglinga, założoną przez rodzinę Aviciiego. Ostatnim krążkiem publikowanym przez DJa było „Stories” z 2015 roku.
"Nie mógł już sobie poradzić. Chciał znaleźć spokój"
Śmierć Aviciiego była ogromnym ciosem dla fanów muzyki DJa, jak i całego świata muzycznego. 20 kwietnia 2018 roku muzyk został znaleziony martwy w pokoju hotelowym w Maskacie w Omanie, gdzie spędział wakacje. W mediach społecznościowych nie brakowało wpisów gwiazd, które żegnały 28-letniego producenta. Dopóki nie pojawiło się oświadczenie rodziny mówiące o tym, że przyczyną śmierci Tima Berglinga, bo tak naprawdę nazywał się Avicii, było samobójstwo, fani z zapartym tchem oczekiwali informacji na temat przyczyny śmierci. Rodzina w oświadczeniu pisała:
"Nasz ukochany Tim był poszukiwaczem, delikatną artystyczną duszą, poszukającą odpowiedzi na pytania egzystencjalne. Był przesadnym perfekcjonistą, który podróżował i ciężko pracował w tempie, które doprowadziło do skrajnego stresu. Kiedy przestał koncertować, chciał znaleźć równowagę w życiu, aby być szczęśliwym i móc robić to, co kochał najbardziej – muzykę. Naprawdę zmagał się z myślami o sensie, życiu, szczęściu. Nie mógł już sobie poradzić. Chciał znaleźć spokój. Tim nie był stworzony do tej biznesowej machiny, w której się znalazł. Był wrażliwym facetem, który kochał swoich fanów, ale unikał światła reflektorów".
Avicii cierpiał na ostre zapalenie trzustki wywołane nadużyciem alkoholu. DJ musiał przejść również operację usunięcia woreczka żółciowego. Wcześniej dwukrotnie trafiał na odwyk. Avicii przyznawał także, że nie radzi sobie ze stresem, który wpływał na niego destrukcyjnie.
"Podróżujesz, żyjesz na walizkach, wszędzie, gdzie jedziesz, jest pełno alkoholu. To dziwne, gdy nie pijesz" – opowiadał. – "Wpadłem w taki nawyk – żeby dodać sobie pewności siebie, musiałem mieć alkohol. Zacząłem być od niego zależny" – mówił.