Avicii odszedł ponad 5 lat temu
Tim Bergling, bo tak naprawdę nazywał się Avicii, był jedną z największych gwiazd minionej dekady. Muzyk tworzył elektroniczne kompozycje, które często można było usłyszeć na klubowych parkietach. Poza tym grafik jego występów pękał w szwach, bo wielu menadżerów chciało, by Tim zagrał na ich wydarzeniu.
Niestety, dynamicznie rozwijającą się karierę artysty przerwała przedwczesna śmierć. Avicii odszedł niespodziewanie, 20 kwietnia 2018 roku, pozostawiając po sobie jedynie swoją twórczość. Muzyk odebrał sobie życie podczas wakacji w Maskacie – stolicy Omanu. Wiele osób wciąż zadaje sobie pytanie, dlaczego 28-latek popełnił samobójstwo.
Co doprowadził do tej tragedii?
Szwedzki DJ nie radził sobie najlepiej z błyskawicznie zdobytą sławą. Niemal od początku kariery Bergling zmagał się z problemami psychicznymi i uzależnieniem od alkoholu. Poza tym miał wypełniony po brzegi grafik koncertowy, co wywołało u niego lęk przed publicznymi występami. Brakowało mu jednej rzeczy – poświęcenia się tworzeniu muzyki.
Ostatnie dni swojego życia Avicii spędził na wakacjach. Już wtedy był w fatalnym stanie psychicznym. Na chwilę przed śmiercią Tim zadzwonił do swoich bliskich, którzy natychmiast polecieli samolotem do Omanu. Niestety nie zdążyli, wylądowali o dwie godziny za późno. Tragiczna wiadomość o odejściu Avicii'ego wstrząsnęła całą branżą muzyczną.
Rodzina podjęła decyzję o wydaniu trzeciego albumu artysty, nad którym pracował przed śmiercią. Promujący ją singiel "SOS" jest uznawany przez fanów za ostatnie wołanie Tima o pomoc, która nigdy nie nadeszła.
Czy mnie słyszysz? S.O.S.
Pomóż uspokoić mój umysł – brzmią słowa piosenki.