Zawrotne ceny masła. Gdzie jest masło z polskich rezerw?
Sprawa sprzedaży 1000 ton mrożonego masła z państwowych rezerw przez Rządową Agencję Rezerw Strategicznych (RARS) wywołała spore kontrowersje. „Fakt” ujawnił, że „jedną z firm, która wygrała przetarg jest czeska spółka-córka Milkpol sp. z o. o., która na swojej stronie internetowej chwali się, że importuje do Czech i na Słowację ogromne ilości masła z Polski” — co wywołało spekulacje na temat finalnego miejsca docelowego polskiego produktu. Czy rzeczywiście polskie masło mogło trafić do sieci dyskontów w Czechach?
Głos w sprawie zabrał Tomasz Siemoniak. Minister uspokaja
Tomasz Siemoniak, szef MSWiA, odpowiedzialny za nadzór nad RARS, stanął w obronie przeprowadzonego przetargu. Podczas konferencji prasowej 28 stycznia stwierdził:
W przetargu wygrała polska firma, która ma czeskich udziałowców, ma związki z Czechami, ale to nie jest nic nagannego.
Minister nie potwierdził jednoznacznie, czy masło z polskich rezerw trafiło do Czech. Odpowiedź skupił na głównym celu operacji, jakim było obniżenie cen masła na rynku krajowym.
Polskie masło taniej, ale czy na pewno u nas?
Według ministra Siemoniaka, głównym zadaniem sprzedaży masła z rezerw było obniżenie cen dla konsumentów, co jego zdaniem udało się osiągnąć. „W takiej sytuacji należy się cieszyć, że masło można kupić taniej” — podkreślił. Jednak czy klienci faktycznie odczuli różnicę? Ceny masła w sklepach wciąż oscylują wokół 10-11 zł za kostkę, choć w dyskontach promocje pozwalają na zakup po niższej cenie.