W Beverly Hills odbyła się 82. ceremonia wręczenia Złotych Globów, gdzie Colin Farrell został nagrodzony za swoją rolę w serialu „Pingwin”. Jego kreacja, uznana przez wielu krytyków za opus magnum aktora, była możliwa dzięki spektakularnej transformacji. Farrell, który na potrzeby roli musiał znacząco zmienić swój wygląd, dzielił się tym procesem ze swoimi synami, pokazując im, jak ważne jest poświęcenie dla sztuki.
Wspólne chwile przy „Pingwinie”
Jednym z najbardziej wzruszających momentów dla Farrella było wspólne oglądanie „Pingwina” z synem, Henrym Tadeuszem.
Mój syn Henry przyjechał do studia, Warner Brothers. Moja siostra odebrała go ze szkoły i przyjechali. Był jedną z pierwszych osób, które nie były częścią projektu, a to zobaczyły... Był zachwycony!
- wspomina aktor.
Metody wychowawcze Colina Farrella
Mimo swojego napiętego grafiku, Colin Farrell stara się być jak najlepszym ojcem dla swoich synów. Jak sam przyznaje, nie ma jednej złotej zasady wychowania. Jego podejście? - Staram się nie wchodzić im w drogę - wyznaje aktor.
- Są dobrymi chłopakami. Robię to od 22 lat, nie zawsze mi wychodzi - mówi aktor o swoich synach. - Ale przynajmniej jestem obecny! - podkreśla. Farrell przyznaje, że nie ma jednoznacznej recepty na bycie dobrym ojcem, stawia jednak na dawanie synom przestrzeni i próbę "nie wchodzenia im w drogę".
Farrell nie zapomniał również wspomnieć o swoim nadchodzącym filmie „A Big Bold Beautiful Journey”, w którym zagra u boku Margot Robbie.