Felicjan Andrzejczak zmarł 18 września 2024 roku. Miał 76 lat
Felicjan Andrzejczak swoją karierę rozpoczął na 18. i 19. Festiwalu w Opolu. Pod koniec 1982 roku do współpracy zaprosiła go Budka Suflera i od tamtej pory podbijał serca fanów. Utwór „Jolka, Jolka”, do którego słowa napisał Marek Dutkiewicz, przez długi czas pozostawał numerem jeden Listy przebojów Programu Trzeciego. Po 1883 roku pojawiał się na koncertach Budki Suflera już jako gość specjalny. Jeszcze w sierpniu br. wystąpił na Top of the Top Sopot Festival, a wieczorem 18 września media obiegła tragiczna informacja. O śmierci legendarnego muzyka poinformował Krzysztof Cugowski:
Kochany Felku, Przyjacielu, jeszcze chwilę temu razem staliśmy na scenie... Nie mam słów, żeby Cię pożegnać... Odpoczywaj w spokoju. Serce pęka... Droga Rodzino przyjmij moje kondolencje – napisał.
Przyczyna śmierci Felicjana Andrzejczaka
Tuż po tym jak media obiegły przykre wieści, w rozmowie z RMF FM, Krzysztof Cugowski wpsominał przyjaciela. Mimo że śmierć Felicjana Andrzejczaka była dla niego bolesna, nie była całkowicie niespodziewana. Artysta od dłuższego czasu zmagał się z poważną chorobą. Jak się okazało, przyczyną był udar, po którym muzyk nie odzyskał już przytomności. „Byłem trochę przygotowany do tego, ponieważ miesiąc temu, 15 sierpnia, Felek był gościem na moim koncercie w Karwi” – zaczął.
Było wiadomo, że on jest ciężko chory, ale w śpiewaniu mu to nie przeszkadzało, bardzo dobrze to wszystko robił. Choć wiadomo było, że nie jest dobrze.
„Okazało się, że Felek nie zmarł na to, co mu dolegało, tylko miał udar i przez dwa dni nie wybudził się ze śpiączki” – mówił.
Krzysztof Cugowski o Felicjanie Andrzejczaku
Krzysztof Cugowski, wspominając Felicjana Andrzejczaka na antenie RMF FM, podkreślił nie tylko jego niezaprzeczalny talent muzyczny, ale również wyjątkowe cechy charakteru.
Strasznie mi przykro, ponieważ Felek, oprócz tego, że był świetnym wokalistą, to był naprawdę miłym, skromnym, fajnym człowiekiem.
„To, że świetnie śpiewał – wiadomo, a to jakim był człowiekiem, wiedzą tylko nieliczni, którzy mieli z nim bliski kontakt. Oprócz tego, że był, że był wielkim artystą, to był miłym, skromnym, ciepłym człowiekiem, i to najważniejsze” – zaznaczył.
„Odchodzi jeden z ostatnich”
Muzyka była nieodłączną częścią życia Felicjana Andrzejczaka, a jego niezwykły talent był darem, którym dzielił się z fanami przez całe dekady. „On miał po prostu głos do śpiewania, co też niestety nie jest częstym zjawiskiem na naszej scenie. Ludzi, którzy mają predyspozycje do śpiewania nie ma wielu. I odchodzi jeden z ostatnich, którzy po prostu potrafili wydać z siebie głos i to wielu ludzi zaskakiwało. On pokazał, jaki ma wspaniały, mocny i dynamiczny głos” – podsumował Cugowski.