Dwa miesiące temu na świecie pojawił się wyczekany syn Sandry i Aleksandra Milwiw-Baronów. Chłopiec urodził się 16 maja, znacznie wcześniej niż planowano. Mimo wyzwań związanych z wcześniejszym porodem rozwija się prawidłowo, co jest źródłem nieopisanej radości dla świeżo upieczonych rodziców. Leonard absorbuje niemal całą ich uwagę, jednak oboje pozostają aktywni zawodowo. Jego mama działa w mediach społecznościowych, a tata nieustannie gra koncerty, z których nierzadko przywozi maluchowi prezenty od fanów Afromental.
Sandra Milwiw-Baron przeżywa ciężkie chwile
Sandra Milwiw-Baron prężnie działa w Internecie. Poza pracą influencerki buduje silną więź z obserwatorami, pokazując nie tylko przyjemne chwile, ale także ciężkie momenty codzienności. Tym razem postanowiła podzielić się przemyśleniami po wyczerpującym dniu z ukochanym synkiem. Mimo wielkiej miłości do malucha dopadło ją zmęczenie. Chłopiec wymagał ciągłej uwagi mamy.
Jest tak marudny przez tę pogodę – zauważa.
Jak się okazuje, pogoda mocno daje się maluchowi we znaki, na co zwraca uwagę Sandra. Swoje obserwacje skonsultowała ze znajomymi mamami, które potwierdzają jej przypuszczenia.
„Od 14 do 22 miałam dziecko na rękach”
Żona muzyka pozostaje aktywna zawodowo, a kiedy wraca po pracy, w domu czeka na nią do odegrania kolejna ważna rola. Świeżo upieczona mama nie może pozwolić sobie na odpoczynek. Leoś nie odpuścił jej przez cały dzień. Dopiero kiedy zasnął, modelka postanowiła wykorzystać moment, żeby odezwać się do obserwatorów.
Od 14 do 22 miałam dziecko na rękach. Nie mogłam nic zrobić, absolutnie nic – mówi, łapiąc się za głowę.
Sandra otrzymuje wiele wsparcia od znajomych mam, dzięki czemu łatwiej jest jej zrozumieć mechanizmy macierzyństwa.
Nic dzisiaj dla siebie nie zrobiłam, ale czasami tak jest.