Organizatorzy konkursu Eurowizji wyrazili "głębokie rozczarowanie" wydanym przez władze ukraińskie zakazem wjazdu na Ukrainę dla reprezentantki Rosji – Juliji Samojłowej. Finał tegorocznego konkursu ma odbyć się w maju w Kijowie. Ukraińskie władze ustaliły, że w roku 2015 rosyjska piosenkarka wystąpiła na zaanektowanym przez Rosję Krymie. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy uznała, że Samojłowa złamała w ten sposób ukraińskie prawo i zabroniła wokalistce wjazdu na Ukrainę przez trzy lata.
W Moskwie decyzja Ukrainy została przyjęta z oburzeniem. Przedstawiciel rosyjskiej Dumy, Leonid Słucki zapowiedział, że Rosja spróbuje domagać się rewizji decyzji władz w Kijowie. Natomiast przedstawiciele telewizji zapowiedzieli, że jeżeli piosenkarka nie zostanie dopuszczona do konkursu na Ukrainie, będzie reprezentować Rosję w przyszłym roku, na Eurowizji 2018.
Ten konflikt to pokłosie zeszłorocznych eurowizyjnych utarczek między Rosją, a Ukrainą. Finał Konkursu Piosenki Eurowizji 2016 w Sztokholmie wygrała właśnie reprezentantka Ukrainy – Jamala. Artystka wykonała wówczas piosenkę „1944”, poświęconą tragicznym losom Tatarów krymskich w czasie II wojny światowej. Utwór poruszał między innymi kwestię deportacji ludności pochodzenia tatarskiego z Krymu w głąb Azji, nawiązywał także do aktualnej sytuacji na Ukrainie. Po wojnie, na rozkaz Józefa Stalina, Tatarzy zostali deportowani z Krymu w głąb Azji. Prawie połowa - 46 proc. - nie przeżyła deportacji. Ocalałym pozwolono na powrót dopiero w połowie lat 80. za rządów w ZSRR Michaiła Gorbaczowa. W efekcie duża część społeczności tatarskiej jest negatywnie nastawiona do władz w Moskwie.
W ubiegłym roku przedstawiciele władz Rosji protestowali przeciwko udziałowi Jamali z tą piosenką w konkursie, powołując się na zapis w regulaminie, który wyklucza z konkursu piosenki zaangażowane politycznie. Jamala jednak zaśpiewała w Sztokholmie, a po zwycięstwie prezydent Ukrainy Petro Poroszenko nadał piosenkarce tytuł Bohatera Ukrainy.