Elżbieta Zającówna, której śmierć w wieku 66 lat wstrząsnęła polskim środowiskiem artystycznym, była symbolem nie tylko niezwykłego talentu, ale i siły w walce z chorobą. Znana z takich produkcji jak „Matki, żony i kochanki”, „Seksmisja” czy „Vabank”, Zającówna na zawsze zapisała się w historii polskiej kultury. Jej decyzja o wycofaniu się z życia publicznego, spowodowana chorobą, była dla wielu jej fanów sygnałem, jak wielką cenę czasem płaci się za pasję.
Warszawska msza pogrzebowa: hołd dla artystki
Zgodnie z informacjami ZASP, msza święta w intencji Elżbiety Zającówny odbyła się 6 listopada, przyciągając do Warszawy tłumy osób pragnących pożegnać aktorkę. Wśród nich znaleźli się nie tylko bliscy i rodzina, ale i znane postaci ze świata kultury i sztuki, takie jak Janusz Józefowicz, Marcin Wolski, Stefan Friedman, Małgorzata Potocka, Zbigniew Zamachowski, mąż zmarłej, reżyser Krzysztof Jaroszyński czy Anna Jurksztowicz. Kościół Środowisk Twórczych wypełnił się do ostatniego miejsca.
„Przyszliśmy tu, by pożegnać pięknego, wrażliwego człowieka”
Słowa księdza, wygłoszone podczas mszy, były odzwierciedleniem uczuć wszystkich zgromadzonych.
Jesteśmy tu, żeby wesprzeć bliskich pani Elżbiety, z fascynacją siedzieliśmy przed telewizorem, oglądaliśmy jej role. Pamięć nigdy nie przeminie, ale ona też blaknie
- mówił duchowny, podkreślając, jak wielką stratą jest odejście Zającówny.
Ostatnie pożegnanie aktorki odbędzie się 7 listopada na cmentarzu Grębałów w Krakowie przy ul. Karola Darwina 1.