"Wracaj do domu ma dla mnie szczególne znaczenie – wiąże się z nim pewna historia" – opowiada Kortez. "Długo nie mogliśmy z Agatą napisać tekstu do tego numeru, a kiedy już powstał coś ciągle w nim nie grało. Zmienialiśmy aranże, sposób śpiewania, tonacje, ale wciąż nie byliśmy zadowoleni. W końcu po którejś z wielogodzinnych nocnych sesji w studiu zdecydowaliśmy, że chyba trzeba jednak wymienić tekst. I jak to często bywa w takich momentach kiedy stoisz pod ścianą i walisz głową w mur przyszło rozwiązanie.
Rozwiązaniem było przeczytana dawno temu historia z nigdy nieopublikowanego zbioru opowiadań Jarka Szubrychta pt. "Orszak". "Orszak" zbiera prawdziwe historie gościa, który jako dzieciak i młody chłopak jest świadkiem niby zwyczajnych wydarzeń jakie mają miejsce w jego miasteczku. I ja i Agata pochodzimy z małych miejscowości, gdzie podobnie jak w tej opisywanej przez Jarka, dzieją się takie same niby zwyczajne rzeczy jakich żadne dziecko nie powinno oglądać, dlatego jedna z tych historii trafiła do nas szczególnie i postanowiliśmy napisać o tym tekst.
Historia opowiada o tym, jak do miasteczka pewnej wiosny przyjeżdża szczególna postać. Inaczej ubrany, inaczej mówiący, czytający książki outsider rodem z powieści buntowniczych, który w jednej chwili zyskuje sobie sympatię i szacunek miejscowych "królów ulicy". Gość wywraca nędzne życie miasteczka do góry nogami, przywozi opowieści z wielkiego świata, ma życiowe przemyślenia i ciężkie narkotyki, które wprowadza w życie miasteczkowiczów wypierając inne używki. Chłonie wszystko na swojej drodze i nie bierze jeńców. I jest to tak atrakcyjne, że nikt nie umie się temu oprzeć. Nawet ten mały chłopiec – obserwator, narrator opowiadania. Ten też polując na odpowiedni moment i przygotowując sobie wcześniej całą mowę chce trafić do świty przybysza.
I kiedy już taki moment się trafia, podchodzi do niego ze strachem i namaszczeniem, coś tam zagaduje, a ten mówi do niego "spierdalaj gnojku". I to "spierdalaj gnojku", które jak sam o tym pisze Jarek prawdopodobnie uratowało chłopcu-narratorowi życie, było dla nas punktem wyjścia do tekstu.
Jarek pisze w swoim opowiadaniu, że może to "spierdalaj" było ze strony przybysza aktem łaski, świadomym wyborem, próbą uratowania dzieciaka i darowania mu tego syfu, którym wszystkich raczył, bo może "już się nażarł, bo miał dość ofiar". I to wydało nam się strasznie mocne. Bo co gorszego może cię w życiu spotkać, co gorszego możesz zobaczyć niż swoją śmierć za życia? Jaka świadomość może być gorsza niż to, że nieodwracalnie zniszczyłeś siebie i jesteś nic nie wartym żywym trupem? I jak świadome i smutne zarazem jest powiedzenie wówczas tego "spierdalaj". My zrobiliśmy z tego "wracaj do domu", a postać przybysza uczyniliśmy pomiotem lirycznym w naszym tekście."