Polski świat rozrywki pogrążył się w żałobie. Janusz Rewiński, ceniony aktor i konferansjer, znany z niezapomnianego humoru i niepowtarzalnego talentu, odszedł w wieku 74 lat. Jego odejście poruszyło serca Polaków, a kondolencje płyną z całego kraju. Tadeusz Drozda, w rozmowie z "Faktem", podzielił się swoimi emocjami i wspomnieniami związanymi z Januszem Rewińskim. "Jezu, nie mogę uwierzyć" — to były jego pierwsze słowa, kiedy dowiedział się o śmierci przyjaciela. "Kochany facet po prostu" — mówił ze wzruszeniem.
Pomógł mu odejść w cień
Janusz Rewiński na kilka lat przed śmiercią postanowił usunąć się z życia publicznego. W jednym z ostatnich wywiadów przyznał, że najlepiej czuje się w swoim własnym towarzystwie, a kontaktu unika nawet z rodziną. W ucieczce od życia na świeczniku pomógł mu kolega po fachu, Tadeusz Drozda, który wspomina moment kiedy decyzja o przeprowadzce zapadła:
To ja po części przyczyniłem się do tego, że wyprowadził się z Ochoty, z Warszawy. Często bywał u nas w domu w Radości i tak mu się spodobała ta cisza, zieleń, las, w którym mieszkamy, że stwierdził: "Tadek ja chcę mieć tak samo".
— wspomina w rozmowie "Faktem" Tadeusz Drozda.
W ostatnich latach wybrał życie z dala od blasku reflektorów. Zamieszkał na wsi, gdzie prowadził spokojne życie. Kontakt z nim mieli nieliczni:
Stolarz, który mieszkał naprzeciwko, pomógł nam znaleźć stary dom do remontu, też w Radości. Janusz go kupił, wyremontował i tam się pięknie urządził – mówił.
Wspomina także współpracę zawodową z Januszem Rewińskim w programie "Dyżurny Satyryk Kraju": "On był znakomitym facetem, fantastycznie się z nim pracowało, bo myśmy mieli tylko hasła, pokrótce uzgodniony temat i kamery ruszały. On nie musiał mieć napisanego tekstu. Miał wybitny talent do improwizacji. Świetny, cudowny facet. Nie mogę uwierzyć" – podsumował Drozda.