Steczkowska nie potrafiła dokończyć występu
W okresie przedświątecznym organizowanych jest wiele koncertów z udziałem największych gwiazd. Jedno z takich wydarzeń odbywało się niedawno w Toruniu. Wśród artystów, którzy wzięli w nim udział, była Justyna Steczkowska. Na scenie pojawiła się w towarzystwie Beaty Kozidrak i Natalii Kukulskiej. Wszystkie trzy miały zaśpiewać wspólnie utwór „Mistletoe And Wine” Cliffa Richarda.
Nie wszystko poszło jednak zgodnie z planem. W trakcie wykonywania świątecznego hitu Justyna Steczkowska niespodziewanie zaniemogła wokalnie. W pewnym momencie załamał jej się głos. Mimo że jeszcze próbowała kontynuować, nie była w stanie wydobyć z siebie dźwięku. Rozbawiona całą sytuacją po prostu buchnęła śmiechem.
Przepraszam – zwróciła się do zgromadzonej publiczności.
Widzowie zareagowali równie pozytywnie i nagrodzili divę oklaskami. Za chwilę odezwała się stojąca obok niej Natalia Kukulska.
Nic się nie stało. Zdarza się każdemu, nawet najbardziej perfekcyjnym – podsumowała, starając się pocieszyć koleżankę.
@grzegorzsiepielski #royalconcert #toruń #kolęda #steczkowska
Justyna Steczkowska o scenicznych wpadkach
To nie pierwszy raz, kiedy Justynę Steczkowską na scenie spotyka nieoczekiwana sytuacja. Artysta zresztą o swoich wpadkach chętnie opowiada. Niedawno w „Dzień dobry TVN” mówiła o historii z pechowym gorsetem, który zaczął pękać na jej ciele, gdy stała przed widownią.
Nagle w połowie utworu czuję, jak rozpina mi się gorset. Po prostu pękł z tyłu. (…) Myślę sobie, że nie dam rady, bo to jest ostatnia haftka. Pęknie i jest po prostu po mnie. Wszyscy to widzą, wszyscy to nagrywają. Więc powiedziałam: „Stop!”. Ludzie patrzą, co się dzieje, a ja powiedziałam: „Proszę państwa, tak was przepraszam. Pękł mi gorset. Muszę pójść się przebrać, bo inaczej zaraz stanę tu jak święty turecki przed wami i już się z tego nie wybronię” – wspominała.
Wcześniej na planie „The Voice of Poland” przytoczyła jeszcze bardziej mrożącą krew w żyłach opowieść o wypadku tuż przed występem w Gdańsku.
Wchodziłam na scenę w Gdańsku, gdzie graliśmy duży jazzowy koncert, i była taka wielka belka. Było ciemno, nie zauważyłam i nagle bum głową. Wychodzę na scenę, a mi się struga krwi leje – mówiła.