Bruce Willis choruje
Bruce Willis należy do plejady gwiazd kina Hollywood. 68-latek musiał jednak w ubiegłym roku oficjalnie zakończyć karierę, ponieważ zdiagnozowano u niego afazję, która następnie przekształciła się w nieuleczalną demencję czołowo-skroniową. Bliscy aktora, którzy teraz przez cały czas się nim opiekują, nie mają dobrych wieści. Choroba postępuje i nie widać poprawy. Najnowsze doniesienia od osób z najbliższego kręgu Bruce'a nie napawają optymizmem:
Bruce ma dobre i złe dni, ale w ciągu ostatnich dwóch miesięcy jest o wiele więcej tych złych niż dobrych – mówi informator portalu US Weekly.
"Nikt nie wie, ile czasu zostało"
Postępująca demencja sprawia, że aktor nie tylko ma problemy z mówieniem, ale i coraz częściej nie poznaje swoich bliskich. Trudna sytuacja doprowadziła do wzmocnienia rodzinnych więzi:
To doświadczenie choroby jeszcze bardziej zbliżyło do siebie całą rodzinę. Nikt nie wie, ile czasu zostało Bruce'owi, więc chłoną każdą chwilę, którą z nim mają.
Warto przypomnieć, że jakiś czas temu na temat stanu zdrowia 68-latka wypowiedział się Glenn Gordon Caron, jego przyjaciel. Wyznał, że Bruce zupełnie nie przypomina dawnego siebie. Zniknęła cała radość życia, która niegdyś towarzyszyła mu codziennie:
To, co sprawia, że jego choroba tak bardzo mnie szokuje, to fakt, że jeśli kiedykolwiek spędzałeś czas z Bruce'em Willisem, to wiedziałeś, że nikt nie miał większej radości życia niż on. Kochał życie i... po prostu uwielbiał budzić się każdego ranka i próbować żyć pełnią życia. (...) Teraz ta radość w nim zniknęła.
Przez postępującą demencję Bruce porzucił też swoje pasje – oprócz zakończenia kariery aktorskiej, przestał też czytać:
Nie potrafi się w pełni wysłowić. Kiedyś był zagorzałym czytelnikiem - nie chciał, żeby ktokolwiek się o tym dowiedział - a teraz nie czyta. Wszystkie te umiejętności językowe nie są już dla niego dostępne, ale mimo to nadal jest Bruce'em. Kiedy jesteś z nim, wiesz, że to Bruce i jesteś wdzięczny, że tam jest, ale radość życia zniknęła.