Zatruła się gulaszem
Jak podaje "Mirror", Anne Sulivan znalazła w Internecie przepis, który chciała koniecznie wypróbować. Był to wegański gulasz. Kobieta przyrządzała potrawę zgodnie z przepisem. Znalazła w nim nakaz namoczenia białej fasoli i duszenia jej na wolnym ogniu przez cały dzień. Po mniej więcej siedmiu godzinach zabrała porcję dania do pudełka i poszła do pracy. Kiedy zjadła, niedługo po posiłku zaczęła źle się czuć. Miała zawroty głowy i mdłości, co nie umknęło uwadze szefa. Przełożony kazał jej iść do domu.
Musiałam wyglądać okropnie. Szef kazał mi iść do domu i się przespać. Miałam ochotę wymiotować.
Anne nie skojarzyła, że jej złe samopoczucie mogło wynikać ze źle przyrządzonego gulaszu. Kiedy tego samego dnia w domu poczuła się lepiej, znowu nałożyła sobie porcję przygotowanego przez siebie dania. Poczęstowała również swojego chłopaka.
Winę ponosi fasola
To właśnie chłopak Anne podejrzewał, że zatrucie kobiety może wynikać ze spożycia wegańskiego gulaszu. Przerwali więc posiłek w trakcie, a niedługo później zaczęły im doskwierać objawy podobne do tych, z którymi dziewczyna zmagała się w pracy. Wiadome więc było, jaka jest przyczyna zatrucia. Ale co było nie tak w potrawie? Odpowiedź jest prosta – biała fasola była niedogotowana w momencie spożycia. Właśnie przez to zawarta w niej toksyna, czyli fitohemaglutynina, przybrała na sile i spowodowała objawy. Co Annie powinna zrobić? Oprócz duszenia fasoli, konieczne było gotowanie jej przez dziesięć minut, zaraz po kilkugodzinnym namoczeniu.