Lekarze i pielęgniarki mają dosyć. Namawiają pacjentów do buntu
Jak informuje portal Yahoo, jednemu z najbardziej obleganych i cenionych szpitali w Australii grozi natychmiastowe zamknięcie. Wszystkiemu winna jest poważna plaga gryzoni. Władze placówki od dłuższego czasu nie potrafią poradzić sobie z rojami szczurów i myszy, które panoszą się w budynkach. Australijskie media donoszą, że sytuacja jest krytyczna. Gryzonie widywane są dosłownie wszędzie.
Stada szczurów biegają nie tylko po magazynach, śmietnikach czy piwnicach. Nawet w biały dzień pojawiają są na korytarzach, salach chorych, dyżurkach czy salach operacyjnych. Ich odchody znajdowane są w stołówce, osobistych rzeczach personelu i pacjentów czy w łazienkach. Według ustaleń serwisu Yahoo, kiedy pielęgniarki i lekarze odkryli, że gryzonie wchodzą nawet do łóżek pacjentów, rozpoczęły się masowe zwolnienia. Nikt nie chce pracować w takich warunkach.
Trzeba zrozumieć, że to niedopuszczalne. Społeczeństwo musi wstać i powiedzieć: dosyć tego, teraz czas na wybudowanie nowych szpitali – mówił reporterowi portalu Yahoo profesor John Wilson, który odszedł z przejętej przez gryzonie placówki po 30 latach pracy.
Gryzonie terroryzują szpital od miesięcy
Biegające myszy i szczury budzą niepokój pacjentów. Jak relacjonuje portal Yahoo, nierzadko któryś z nich na widok tych zwierząt ucieka z krzykiem lub z wrzaskiem wskakuje na szpitalne łóżko lub stół.
„The Alfred Hospital” to główny szpital urazowy w Melbourne. Placówka znajduje się eleganckiej, prestiżowej, biznesowej dzielnicy. O jej problemach z gryzoniami mówi się od dawna. Od 2020 roku administracja nie potrafi powstrzymać plagi myszy i szczurów. Tylko w sierpniu tego roku wydano łącznie „osiem ostrzeżeń” w związku z gryzoniami.