Metody marketingowe w sklepach
Nie od dziś wiadomo, że duże markety stosują na nas pewne sztuczki, które mają dłużej zatrzymać nas na zakupach. Niektóre triki handlowe stały się na przestrzeni lat już tak oczywiste, że ciężko nam się na nie nabrać. To jednak nie przeszkadza marketingowcom w wymyślaniu kolejnych sztuczek. Wystarczy kilka nowych zagrywek, żeby kupujący zrezygnował z zerkania na listę zakupów i wyszedł ze sklepu z torbą niepotrzebnych mu rzeczy. Czego więc powinniśmy unikać? Oto lista kilku trików, na które najczęściej dajemy się nabrać.
1. Aromamarketing
To najczęściej stosowana sztuczka, o której jednak często jako klienci zapominamy. Jest również częścią szeroko pojętego marketingu sensorycznego. Inną jej nazwą jest "marketing zapachowy". Sprytna zagrywka powoduje, że wpadamy w lekkie omamienie, a co za tym idzie - rośnie nasza chęć zakupów. Kiedyś markety przyciągały nas zapachem świeżego pieczywa na półkach. Teraz ta metoda weszła na zupełnie nowy poziom. W drogeriach rozpylane są zapachy, które mają nas skusić do kupna zupełnie nowych perfum. Na siłowni często w powietrzu unosi się cytrynowa woń. Niemieccy naukowcy z Uniwersytetu Padeborn wykazali, że ładny zapach wydłuża czas zakupów o prawie 16%! Warto więc nie dać się zwieść przyjemnej woni i trzymać uważnie listy zakupów.
2. Muzyka zwiększa sprzedaż
To kolejna odsłona marketingu sensorycznego. Tym razem sprzedawcy chcą zadziałać na nasz słuch. Już w 1986 roku badaczka Julie Baker pisała o wpływie otoczenia sklepowego na podejmowane przez klientów decyzje. Okazuje się, że rodzaj, głośność i tempo dźwięków muzyki w sklepie wpływa na to, w jaki sposób kupujemy. Duże tempo sprawia, że zakupy są mniej przemyślane, a w ten sposób wydajemy więcej pieniędzy w szybszym czasie. Ten chwyt wykorzystują najczęściej sklepy z odzieżą, głównie młodzieżową. Natomiast muzyka wprawiająca w dobry nastrój sprzyja dłuższemu pozostawaniu w lokalu, a co za tym idzie, ułatwia podjęcie decyzji zakupu w przypadku droższych produktów.
3. Ustawienie produktów na półkach
Na pewno już większość z nas zauważyła, że towary na półkach w sklepie są ustawiane tak, aby te najdroższe były na wysokości naszych oczu. To samo tyczy się produktów, których sprzedawca chce się pozbyć (np. z powodu krótkiego terminu przydatności). W drogeriach wysokość będzie wahała się w granicach 155 - 170 cm, bo tego typu sklepy swoją ofertę kierują przede wszystkim do kobiet. W marketach budowlanych, gdzie klientami są częściej mężczyźni, drogie produkty będą znajdować się nieco wyżej. Z kolei w miejscach, gdzie można zaopatrzyć się w nowe zabawki, te najdroższe będą leżały na niskich półkach - przystosowanych do wzrostu dzieci. Wszystko dlatego, że mamy skłonność do wybierania towaru, który pierwszy rzuci się nam w oczy.
4. Ścieżka światła
To jedna z najciekawszych sztuczek w świecie marketingu. Jest również częścią "marketingu wizualnego". Okazuje się, że za pomocą odpowiedniego oświetlenia sklepy są w stanie wyznaczać trasy, po których będziemy się poruszać. Innymi słowy, "ścieżka światła" sprawia, że przechadzamy się po konkretnie wyznaczonych alejkach. Biegną one najczęściej pomiędzy półkami, gdzie leży najdroższe produkty. Ponadto, odpowiednie oświetlenie towarów także sprzyja decyzjom zakupowym, między innymi dlatego w niektórych sklepach odzieżowy światło jest nieco słabsze, a ekspozycja doskonale oświetlona. Podobnie zresztą działają na nas wszelkiego rodzaju elementy ozdobne np. dekoracje ze świeżych owoców, które mają wpłynąć na nasze postrzeganie danego produktu.