8. rocznica śmierci
5 października 2014 roku zmarła aktorka Anna Przybylska. Kobieta cierpiała na raka trzustki i niestety przegrała walkę z chorobą. Zostawiła swojego partnera, Jarosława Bieniuka, oraz trójkę dzieci. Dokładnie 8 lat po jej śmierci uroczystą premierę miał film dokumentalny o jej życiu pt. "Ania". Dla widzów w całej Polsce będzie on dostępny już od 7. października. Więcej o tym i o wydarzeniach na premierze znajdziecie w artykule poniżej.
Chociaż od śmierci aktorki minęło już sporo czasu, to dalej chętnie i miło wspominają ją przyjaciele z branży. W końcu Ania pozostawiła po sobie ogromną pustkę. Jedną z jej najbliższych przyjaciółek była Małgorzata Rudowska, która pełniła również funkcję menadżerki artystki. Kobiety znały się 19 lat. Po raz pierwszy spotkały się w 1995 roku. Kilka lat temu w wywiadzie dla magazynu "Viva" Małgosia wspominała ostatnie spotkanie z Przybylską.
Wzruszające i ciężkie dla mnie przeżycie. Staram się do niego nie wracać, obie wiedziałyśmy, że to już koniec. Ale kiedy padły te najważniejsze słowa: Gosia, krzycz na nich, gdyby coś było nie tak, reaguj. I jeszcze: 'Życie będzie toczyć się dalej', rozryczałam się. I to Anka mnie pocieszała: nie płacz, proszę. Powiedziałam jej, że nie mogę krzyczeć na jej dzieci, przecież ja im matki nie zastąpię, obrażą się na mnie i tyle. Mogę tylko zwracać im uwagę i podsuwać rozwiązania. Do dziś nie mogę uwierzyć, że Ani już nie ma. Kiedy przychodzi do mnie w snach, zawsze jest żywa, uśmiechnięta, wesoła - mówiła.
Teraz Rudowska opublikowała w sieci wzruszający post, który niesie ze sobą bardzo osobiste przesłanie.
"Była sobą, dziewczyną z sąsiedztwa"
Obie kobiety łączyła niezwykła przyjaźń. Ich relacja była wyjątkowa. W 8. rocznicę śmierci Ani jej menadżerka opublikowała na Instagramie archiwalne zdjęcie. Dodała do tego bardzo osobisty podpis.
8 lat… Każdego dnia myślę, często wspominam z przyjaciółmi i znajomymi. Często też słyszę, kim była ta Przybylska, że tak o niej piszecie, czego dokonała? Ona była sobą, dziewczyną z sąsiedztwa, która spełniała swoje marzenia. Nie zdążyła zagrać swojej wymarzonej roli, nie zdążyła stanąć na deskach teatrów. Nie zdążyła przede wszystkim doczekać ważnych chwil swoich najukochańszych dzieci. Wspominamy ją, bo chcemy, aby pamięć po niej pozostała. Chcemy, aby młode pokolenie wiedziało, że czasem warto przyhamować i zastanowić się, co jest w życiu ważne. Nie trzeba udawać, żeby być kochanym i popularnym. Trzeba zawsze być sobą - napisała.