W trakcie koncertów na artystów czyha wiele niebezpieczeństw. Na scenie na głowę może spaść chociażby reflektor, można również z niej spaść w spektakularny sposób. To właśnie spotkało Justina Biebera, który nie patrząc pod nogi, zaliczył z pewnością dość bolesny upadek.
22-letni Kanadyjczyk był tak zaaferowany poprawianiem swoich za dużych, ciągle spadających mu spodni, że nie zauważył, gdzie kończy się scena i w efekcie dostarczył internautom kolejnego powodu do niewybrednych żartów na swój temat.
Niefortunny upadek Biebera miał miejsce podczas jego ostatniego koncertu w Saskatoon w jego rodzinnej Kanadzie w ramach trasy „Purpose World Tour”, w którą wyruszył w marcu tego roku. Bieber da w sumie 64 koncerty na całym świecie. Autor przeboju „Love Yourself” ma jeszcze przed sobą sporo występów w ramach tournee promującego album „Purpose”, a bilety na jego koncerty wyprzedają się do ostatniego. Powinien zatem chyba bardziej na siebie uważać…
I'm a cat. I got 9 lives. Lol pic.twitter.com/9LMEl5eHGc
— Justin Bieber (@justinbieber) June 18, 2016
Przekonanie o byciu nieśmiertelnym może nie wystarczyć. „Jestem kotem. Mam dziewięć żyć, lol” – napisał piosenkarz na swoim Twitterze po wypadku.