List w butelce
Pani Natalia Kunowska w 2011 roku była studentką Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie i w ramach wymiany międzynarodowej odwiedziła Petersburg. Właśnie tam wraz z koleżanką wpadły na pomysł, aby wrzucić do morza list w butelce. Do środka wrzuciły także dziesięciorublowy banknot, aby przykuć uwagę ewentualnego znalazcy i numer telefonu.
Napisałyśmy wtedy list, włożyłyśmy do butelki i wrzuciliśmy do morza - dodając 10 rubli dla przyciągnięcia uwagi i numer telefonu. Przyznam, że czasami zdarzało mi się myśleć co się stało z ów butelką - relacjonowała Natalia na swoim Facebooku
Niespodziewana odpowiedź
Zapewne Pani Natalia już dawno straciła nadzieję na to, że kiedykolwiek usłyszy jakieś wieści w sprawie listu. Jakież było jej zdziwienie, kiedy po 10 latach otrzymała wiadomość od szczęśliwego znalazcy. Okazał się nim Maksim, który odnalazł butelkę w Zatoce Fińskiej i skontaktował się z kobietą. Mężczyzna jest rosyjskim ekologiem, jednak mimo swojej miłości do natury, nie miał pretensji do Polki o zaśmiecanie morza.
Maksim jest ekologiem więc przeprosiłam za zaśmiecanie zatoki ale na szczęście nie pogniewał się. Chyba dla każdego byłoby to miłe zaskoczenie, że śmieć nie jest zwykłym śmieciem - napisała Pani Natalia
Kobieta nie kryła swojego zdziwienia. W sieci opublikowała także zdjęcia, na których mogliśmy zobaczyć, jak butelka wyglądała 10 lat temu i jak wygląda obecnie. Pani Natalia stwierdziła, że jeśli intencja jest wystarczająco silna, to wszechświat zawsze zadziała po naszej myśli.
Maksim wyszedł na spacer po wyspie Verpeluda i natknął się na naszą wiadomość. Butelka musiała zostać wyrzucona na brzeg podczas przypływu. Cała nasza trójka - ja, koleżanka i znalazca butelki jesteśmy bardzo mile zaskoczeni tą sytuacją - powiedziała w wiadomości przysłanej na Kontakt24 TVN