Salma Hayek o najcięższych momentach choroby
W wywiadzie udzielonym magazynowi "Variety" Salma Hayek po raz pierwszy opowiedziała o dramatycznych chwilach, które przeżyła w minionym roku. 54-letnia gwiazda Hollywood wyznała, że miała koronawirusa, a choroba nie potraktowała jej łagodnie. W pewnym momencie stan aktorki był tak zły, że konieczne było podanie jej tlenu i izolacja na okres aż siedmiu tygodni.
Byłam przekonana, że nie wyjdę z tego żywa - opowiadała
Salma Hayek przyznała, że w pewnym momencie myślała wręcz, że przegra walkę z chorobą i nie wyjdzie z tego żywa. Aktorka miała wręcz odmówić lekarzowi, który wyraźnie zasugerował, że najlepszym rozwiązaniem byłoby udanie się do szpitala. Gwiazda stwierdziła wówczas, że swoje ostatnie chwile woli spędzić w domu, a nie na szpitalnym łóżku.
Powiedziałam "nie, dziękuję, wolałabym umrzeć w domu" - miała odpowiedzieć lekarzowi
Salma Hayek wróciła do pracy
Na szczęście gwiazda pokonała wirusa. Aktorka natychmiast rzuciła się w wir pracy. Pojawiła się m.in. na planie filmu Ridleya Scotta "House of Gucci", w którym zobaczymy także Lady Gagę i Adama Drivera. Gra w nim przyjaciółkę "Czarnej Wdowy" oskarżonej o zlecenie morderstwa swojego męża - Maurizia Gucciego. Gwiazdę niebawem zobaczymy także w komedii akcji "Hitman's Wife's Bodyguard" w reżyserii Patricka Hughesa, która jest kontynuacją "The Hitman's Bodyguard" z 2017 roku. Salma Hayek podkreśla jednak, że nadal nie wróciła w pełni do siebie po walce z chorobą i nie ma tyle energii, co przed nią.