Pobicie i zastrzyk
30-letni mieszkaniec Łaskrzewa w województwie mazowieckim w środę 7 marca zadzwonił pod numer 112 i poprosił o interwencję. Jak twierdził, został pobity, a napastnik zrobił mu także zastrzyk i potrzebuje pomocy medycznej. Po tym zgłoszeniu na miejsce natychmiast udali się funkcjonariusze policji. Na miejscu policjanci ustalili, że cała historia została zmyślona.
Jak się okazało, mężczyzna wymyślił pobicie i zastrzyk tylko po to, aby przyspieszyć przyjazd karetki. Twierdził, że przewrócił się i bolało go biodro. Na miejscu pojawiły się służby medyczne, jednak nie stwierdziły żadnych poważnych obrażeń. Ponadto 30-latek zachowywał się wulgarnie w stosunku do funkcjonariuszy, ciągle zdejmował maseczkę i wyraźnie był pod wpływem alkoholu.
Konsekwencje zmyślonej historii
Policjanci poinformowali mężczyznę o konsekwencjach prawnych jego lekkomyślnego zachowania. Małgorzata Pychner, oficer prasowy garwolińskiej policji podkreśla, że policjanci są często wzywani bezpodstawnie, a takie wezwania są wykroczeniami i osoby ich dokonujące muszą liczyć się z konsekwencjami wynikającymi z kodeksu wykroczeń.
Funkcjonariusze dość często wzywani są do podjęcia interwencji zupełnie bez uzasadnienia. W tym czasie mogliby pilnować porządku w innych miejscach lub nieść pomoc naprawdę potrzebującym osobom. Każde zgłoszenie mundurowi traktują bardzo poważnie. Bywają jednak takie telefony, po których wszystkie służby ratunkowe stawiane są w stan najwyższej gotowości. Kiedy dochodzi do realizacji interwencji okazuje się, że zgłaszający bezpodstawnie wezwał patrol. Jest to wykroczenie. Osoby, które bezpodstawnie wzywają policję muszą liczyć się z odpowiedzialnością prawną - informuje sierż. szt. Małgorzata Pychner
30-latkek z Łaskrzewa, który bezpodstawnie wezwał służby, stanie przed sądem i odpowie za wykroczenie z art. 66 kodeksu wykroczeń. Grozi mu kara aresztu, ograniczenia wolności, lub grzywny w wysokości do 1500 zł.