Krzysztof Krawczyk nie żyje
W Poniedziałek Wielkanocny do mediów dotarła wstrząsająca wiadomość o śmierci Krzysztofa Krawczyka. Legendarny artysta odszedł w wieku 74 lat, niedługo po tym, jak wyszedł ze szpitala po przechorowaniu COVID-19. Jak podkreślił menadżer piosenkarza w rozmowie z „Super Expressem”, Krawczyk od pewnego czasu miał problemy z sercem i z płucami. Bezpośrednią przyczyną śmierci nie było zakażenie koronawirusem, a choroby współistniejące.
Krzysztof Krawczyk zostanie pochowany w najbliższą sobotę. Msza święta pogrzebowa odbędzie się 10 kwietnia o godzinie 12.00 w archikatedrze w Łodzi, pogrzeb zaś będzie miał miejsce na cmentarzu w podłódzkich Grotnikach. Uroczystość będzie miała charakter państwowy – przekazał o. Bernard Briks, proboszcz grotnickiej parafii Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny.
Czytaj więcej:
Ostatnie słowa Krzysztofa Krawczyka
Śmierć Krzysztofa Krawczyka to niepowetowana strata dla polskiej muzyki. To również ogromna tragedia dla jego najbliższych. Żona słynnego artysty mocno przeżyła jego odejście. Andrzej Kosmala, menadżer i przyjaciel zmarłego piosenkarza, przyznał w rozmowie z „Super Expressem”, że wieść o śmierci ukochanego była dla Ewy Krawczyk ogromnym ciosem:
Ewa nie może uwierzyć w to, co się stało. Jest w szoku. Wierzyła, że Krzysztof wróci do zdrowia
Jak relacjonuje Kosmala, Krzysztofowi Krawczykowi przed śmiercią udało się pożegnać z żoną. Choć był w coraz gorszym stanie, zdążył wypowiedzieć do niej ostatnie słowa:
Krzysztof tracił przytomność. Z minuty na minutę było coraz gorzej. Zdążył jednak pożegnać się z Ewą. Ostatnie słowa, jakie do niej powiedział, to „Moja kochana laleczko”
Zmarły w Poniedziałek Wielkanocny gwiazdor niejednokrotnie podkreślał w wywiadach, że Ewa Krawczyk jest miłością jego życia. Para poznała się w latach 80. w Stanach Zjednoczonych – w barze, w którym ona pracowała jako barmanka, a on występował. Byli ze sobą blisko cztery dekady i pomimo upływu czasu kochali się na zabój. Krzysztof Krawczyk zawsze wypowiadał się o żonie z ogromnym szacunkiem.
Nigdy bym Ewy nie skrzywdził. Ktoś mnie kiedyś zapytał: „No ale jakbyś miał taką okazję, żeby zdradzić?”. Wie pani, jaka była moja pierwsza myśl? Wolałbym nie żyć – wyznał kilka lat temu „Gali”.