Kuchenne rewolucje w restauracji "Ukradli talerze" w Prudniku
W Prudniku, na terenie zrewitalizowanych koszar wojskowych, w stylowym budynku z czerwonej cegły znajduje się restauracja o dość intrygującej nazwie "Ukradli talerze". Otworzyło ją dwóch przyjaciół, Kamil i Daniel. Żaden z nich nie był zawodowym kucharzem, ale obaj pragnęli odmiany w życiu zawodowym. Kamil był zmęczony pracą urzędnika odpowiadającego za projekty unijne, a Daniel porzucił pracę kierowcy. Z pasji do gotowania otworzyli niewielki lokal w Nysie. Był jednak tak mały, że zabrakło w nim miejsca na zmywak. Swoje dania podawali na jednorazowych, jadalnych talerzach z otrębów. Gościom się to spodobało, a oni swoją restaurację nazwali "Ukradli talerze".
Sukcesem okazał się także catering dietetyczny, który zamawiała spora liczba osób z Prudnika. Ponieważ ich niewielki lokal w Nysie miał ograniczone możliwości, podjęto decyzję o otwarciu drugiej, tym razem dużej restauracji "Ukradli talerze" w Prudniku. Codziennie pojawiało się tam nowe menu z innymi daniami, w którym stałe były tylko kategorie takie jak danie tradycyjne, danie wege, danie fish oraz danie fit. Lokal okazał się jednak porażką. Koszty utrzymania wynosiły kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie. Z tego powodu restauracja została zamknięta na kilka miesięcy. Kamilowi i Danielowi trudno było pogodzić się z porażką. Po krótkiej przerwie ponownie otworzyli "Ukradli talerze". Niestety nadal nikt tu nie zaglądał.
Do restauracji "Ukradli talerze" przyjechała Magda Gessler. Kiedy weszła do środka wyznała, że jest brzydko - a na zewnątrz miejsce wygląda pięknie. Menu także jej się nie podobało - nie chciała dotknąć karty. Od razu zauważyła, że dania się bardzo dziwne i podzielone na sekcje: fit, bezglutenowe. Niestety, zupa fit ma bardzo dużo kalorii - jest z mleczkiem kokosowym.
Gessler zamówiła roladę z karczku, szparagi z jajkiem i zupę fit. Czekając na dania, postanowiła zwiedzić lokal. Stwierdziła, że to najdziwniejsze miejsce w jakim była. Kiedy wróciła, podano jej zupę na eko talerzu z otrębów. Kiedy skosztowała - poprosiła, żeby kelnerka zjadła zupę.
Zbytnio wyczuwalne są otręby. Psują smak zupy. Nie czuć dyni - powiedziała.
Przyszła kolej na szparagi z pomidorami i ziemniakami z pieca plus z jajkiem w koszulce. Danie także nie było smaczne - bez soli. Kasza podana z roladą była niedobra i bardzo tłusta. Rolada była sucha - Gessler już nie wytrzymała i rzuciła talerzem.
Jak można robić takie rolady! Do widzenia - powiedziała i wyszła.
Kelnerzy byli oburzeni jej zachowanie.
Pani Magda Gessler jakoś troszeczkę nie uszanowała naszej pracy i skończyło się jak widać - wyznał Dawid.
Następnego dnia restauratorka była w bardzo bojowym nastroju. Od razu zapytała właścicieli, dlaczego otworzyli restaurację i jakie jest ich popisowe danie. Panowie wyznali, że mają także catering fit - rozwiązała się zagadka jedzenia bez przypraw i tłuszczy. Gessler poprosiła ich, aby przygotowali polędwice na dwa sposoby - na patelni i w piecu konwekcyjnym. Okazało się, że na początku był problem ze znalezieniem patelni, a następnie z brakiem wiedzy, jak na niej usmażyć polędwicę. Kiedy udało się podać mięso - restauratorka zaprosiła wszystkim pracowników, aby spróbowali obu polędwic. Zdecydowanie wygrała ta smażona na patelni.
To nie koniec sprawdzianu. Na prośbę Gessler w restauracji na kolację zjawiła się miejscowa drużyna koszykarzy. Niestety, wiele dań nie można było im zaproponować - skończyły się składniki. Co więcej, porcja zupy była bardzo mała i nie doprawiona. Gessler postanowiła pójść na kuchnie i sprawdzić, co się dzieje. Pstrągi były smażone na oleju, ponieważ w restauracji nie było masła. Postanowiła też im pomóc - doprawiła zupę i kazała jechać do sklepu po masło.
Zupa zrobiona przez restauratorkę bardzo im smakowała. Niestety - to by było na tyle. Drużyna bardzo długo czekała na drugie danie, aż zaczęli się niecierpliwić. Kurczak, którego w końcu się doczekali, był spalony i suchy. Nadal nie podano jednak pstrąga - kiedy jeden z koszykarzy zapytał, czy ryba została już wyłowiona, kelnerka przestała panować nad nerwami na oczach gości. Była nieuprzejma i arogancka.
Kiedy dania nareszcie trafiły na stół - nie były dobre i na pewno nie było fit. Dodatkowo jedna osoba nie dostała jedzenia. Daria miała już dosyć wizyty koszykarzy, a na dodatek Magda Gessler zawołała kucharzy, aby usłyszeli, co o daniach sądzą goście.
"Kantyna do stołu marsz"
Nadszedł czas na zmiany. Restauracja zmieni nazwę na "Kantyna do stołu marsz". Na kolację kucharze przygotują: pasztetową, zupę krem z porów z ziemniakami na żeberkach wieprzowych, bigos na prawdziwej wędzonce podany w chlebie.
Na kolacji pojawiło się dużo gości - w tym znajoma już drużyna koszykarzy. Teraz na szczęście wszystko im smakowało. Zresztą wszystkie zaproszone osoby chwaliły dania. Porcje były duże i każdy posiłek doskonale doprawiony. Duże wrażenie zrobił bigos z dużymi kawałkami mięsa i z suszoną śliwą podany w chlebie. Wychodząc z lokalu Magda Gessler przyznała, że na początku chciała uciec, jednak właściciele się poprawili i naprawdę dobrze jej się pracowało przy finałowej kolacji.
Magda Gessler do "Kantyny do stołu marsz" wróciła po 6 tygodniach. Nie było już Dawida ani Darii - za nich pojawiły się nowe osoby. Tym razem karta bardzo jej się podobało. Zamówiła wszystkie dania z finałowej kolacji.
Lubicie gotować i to widać - inaczej nie byłoby takich rezultatów. (...) Jestem zachwycona bigosem - jest obłędny! - powiedziała na koniec.
"Kantyna do stołu marsz": menu, ceny, adres
"Kantyna do stołu marsz", która przed Kuchennymi rewolucjami nazywała się "Ukradli talerze", znajduje się przy ulicy Żołnierskiej 8 w Prudniku. W Internecie krąży wiele pochlebnych opinii dotyczących posiłków serwowanych przez lokal oraz na temat wytruj Kantyny.
Świetna kuchnia, widać tutaj duży wkład Magdy Gessler; Dobre jedzenie, fajny wystrój, jedyny minus to taki, że trochę długi czas oczekiwania; Klimat restauracji bardzo fajny, świetni ludzie; Dobre jedzenie w dobrej cenie; Brakowało takiej restauracji w Prudniku - można przeczytać.
W Kantynie do stołu marsz możemynadal zamówić posiłki przygotowane wspólnie z Magdą Gessler:
- Zielony smoothie - 11 złotych
- Chłodnik - 12 złotych
- Zielone naleśniki - 16 złotych
- Sałatka z kurczakiem - 24 złote
- Roladka drobiowa ze szpinakiem - 23 złote
- Yerba mate - 12 złotych