Ciotka Whitney Houston, a jednocześnie jej stylistka, Mary Jones nieco się denerwuje. Jest już po 15, za kilka godzin zacznie się przyjęcie na cześć producenta słynnej piosenkarki, Clive’a Davisa. Tymczasem Whitney wciąż siedzi w hotelowej łazience. Jest 11 lutego 2012 roku. Poprzedniego dnia Houston nieco zabalowała, ale bardzo chciała wystąpić na wieczornej imprezie. Mary Jones przyniosła jej sukienkę. W końcu, zaniepokojona, puka do drzwi łazienki.
Przedłużająca się cisza każe ciotce Whitney wejść do środka. Widzi, że nieprzytomna piosenkarka leży w wannie. Próbuje ją ratować. Z wielkim trudem wyciąga Houston z wanny, ale ta, mimo wysiłków Jones, nie odzyskuje przytomności. Ciotka Mary woła karetkę. Niestety reanimacja nie przynosi efektów. O 15.55 czasu kalifornijskiego lekarz stwierdza zgon...
Po tragicznym 11 lutego 2012 roku media przypuszczają, że przyczyną śmierci Whitney Houston było przedawkowanie: leków, alkoholu i narkotyków. Te spekulacje przerywa oficjalny policyjny raport. Rzecznik biura koronera, Craig Harvey, 22 marca wydaje oświadczenie.
W ciele zmarłej znaleziono między innymi ślady marihuany, leku przeciwdepresyjnego, środka zwiotczającego mięśnie i histaminę. Opinia publiczna poznaje coraz więcej faktów z ostatnich lat życia piosenkarki. Fani są wstrząśnięci nie tylko tym, jak umarła, ale też tym, jak żyła. Także świat muzyki nie potrafi o niej zapomnieć...