Lewandowscy potrafią być naprawdę wrażliwym tematem do rozmów. Para sportowców ma bowiem zarówno ogromną rzeszę sympatyków, jak i przeciwników. W internecie nie brakuje komentarzy, że Lewi się już przejadli. Dlatego dla wielu porażka na mundialu wydawała się szansą na zakończenie imperium zbudowanego przez Roberta i Anię. Jednak czy rzeczywiście pozostanie w grupie podczas Mistrzostw Świata w Rosji mogłoby mieć tak ogromny wpływ na wizerunek, który para nieustannie buduje i utrwala? Na ten temat wypowiedzieli się eksperci.
Koniec Lewandowskich?
Portal Wirtualne Media zdecydował dowiedzieć się, czy mundial odbije się na marce, jaką stanowią razem Robert i Anna Lewandowscy. W tym celu poprosił o ocenę ekspertów, którzy zgodnie twierdzą, że nie ma szans na to, by Polacy tak prędko pozbyli się pary sportowców. Choć notowania sportowców nieco spadły, to będzie to raczej jedynie chwilowa czkawka.
Opinie ekspertów
"O mundialu za moment (jeśli nie już) wszyscy zapomną i zaczną śledzić pierwsze słowa córki Lewandowskich, nową sukienkę Anny, kupować musli "Food by Ann" czy zachwycać się klubowymi wyczynami Roberta" – twierdzi Jarosław Żubka z Kiwigroup. Ekspert dodaje, że małżeństwo jest pozytywne i inteligentne, do tego realizuje "wartościowe projekty" nie wzbudzającym przy tym kontrowersji. Sytuacja związana z mundialem powinna być traktowana jako chwilowy kryzys, który nie odbije się na wizerunku pary.
Podobnie sądzi Alina Stasiak, która zajmuje się wizerunkiem osób publicznych i właścicielka agencji Image Team. Według niej wszystko wróci do normy, ponieważ "Lewandowscy zapracowali sobie na sympatię i wiarygodność znacznie wcześniej, zbudowali swoją społeczność fanów i są jedną z ulubionych par w polskim show".
Specjaliści uważają też, że zarówno Ania, jak i Robert przekazują pozytywne wartości, stawiają rodzinę na pierwszym miejscu i wspierają siebie nawzajem. To właśnie te zachowania mają zapewnić im trwałość wizerunku, do nadszarpnięcia którego musiałoby wydarzyć się "coś znacznie gorszego, coś co wstrząsnęłoby negatywnie opinią publiczną".