"To najbardziej odrażające wydarzenia w historii UFC" – powiedział o czwartkowych wydarzeniach, których głównym bohaterem jest Conor McGregor, szef federacji, Dana White.
W czwartek Conor McGregor zaatakował autobus z zawodnikami MMA. Wszystko miało miejsce na zapleczu Barclays Center w Nowym Jorku. Sportowiec rzucał przedmiotami w stronę pojazdu, a wózkiem do ciężkich przedmiotów wybił jedną z szyb. W autobusie, który stał się ofiarą szału McGregora, znajdowała się polska zawodniczka Karolina Kowalkiewicz. Na szczęście Polsce nic się nie stało. Stoczy swoją walkę z Felice Herrig.
Dwóch zawodników zostało rannych w wyniku napaści Conora McGregora. Michael Chiesa otrzymał ranę na czole po tym, jak została rozbita szyba autobusa. Ray Borg doznał urazu rogówki. Federacja UFC orzekła, że zarówno Chiesa, jak i Borg nie wezmą udziału w swoich walkach. Komisja Sportowa stanu Nowy Jork oraz sztab medyczny UFC uznały zawodników za niezdolnych do walki. Artem Lobov, którzy również brał udział w ataku McGregora, został usunięty z karty walk UFC 223. Uszczerbek na zdrowiu odniósł też jeden z ochroniarzy. Ma on złamaną rękę.
Dlaczego Conor McGregor zaatakował autobus ze sportowcami? W czwartek prezes UFC zdecydował odebrać mistrzowski pas w wadze lekkiej McGregorowi. Decyzja nie spodobała się zawodnikowi, który najpierw wulgarnie skomentował tę decyzję na Twitterze, a następnie dopuścił się ataku na autobus na zapleczu Barclays Center, gdzie odbywała się konferencja prasowa przed nadchodzącą galą UFC 223. 29-letni McGregor miał przyznać, że przykro mu z powodu ran odniesionych przez sportowców, jednak dodał, że "musiało dojść do konfrontacji".
Irlandczyk dobrowolnie oddał się w ręce policji, która aresztowała. Conor McGregor trafił przed sąd. Został oskarżony o dokonanie trzech napaści i przestępstwa kryminalnego. Zawodnik MMA wpłacił kaucję w wysokości 50 tys. dolarów i opuścił areszt. Może też wrócić do Europy.