24-letnia Adrianna Klikowicz zaginęła 25 stycznia 2018 roku. Ślad po kobiecie urywa się na stacji metra Kristineberg znajdującą się w dzielnicy Kungsholmen w Sztokholmie. Miejski monitoring uchwycił zaginioną o godzinie 17:38, gdy opuszczała stację. Obecnie trwają poszukiwania 24-latki.
"Jedyne co mamy to zdjęcie z kamery monitoring metra. Nie wiemy, co się później wydarzyło. Nie możemy wykluczyć, że doszło do przestępstwa, ale tego nie wiemy. Mogło się jej się przydarzyć wszystko, ale może też nic jej się nie stało. Nie wiemy tego" – powiedziała Zilla Hirsch ze stołecznej prokuratury. Zdaniem Hirsch, okoliczności zaginięcia Polki są tajemnicze. Kobieta nie miała przy sobie telefonu komórkowego, który zostawiła w mieszkaniu. Policja zdążyła już przeszukać miejsce zamieszkania, a zawartość aparatu została poddana analizie techników. Adrianna Klikowicz wyjechała do Szwecji w 2012 roku. Mieszkała w Bromma na przedmieściach Sztokholmu, pracowała w restauracji w Solna.
O zaginięciu Adrianny Klikowicz wypowiedział się jej brat Mateusz. W rozmowie z gazetą "Aftonbladet" powiedział, że sytuacja jest dla niego i rodziny "nieprzyjemna i dziwna". O siostrze mówił, że miał z nią dobry kontakt i mógł na niej polegać, mimo że mieszkają dwóch różnych krajach.
"Zawsze mieliśmy dobre kontakty, mogłem zawsze na niej polegać. Jak miałem gorszy dzień, zawsze mogłem się jej wygadać, wspierała mnie" – powiedział brat Adrianny.
Szwedzka policja wystosowała komunikat o zaginięciu Adrianny Klikowicz, a także prosi o pomoc i udzielanie wszelkich informacji mogących pomóc w odnalezieniu urodzonej w 1993 roku Polki.