Olena Zajcewa, 20-letnia studentka z Charkowa na Ukrainie, wjechała samochodem w tłum ludzi na chodniku. Jadąc swoim Lexusem RX 350 z prędkością ponad 100 km/h wjechała na skrzyżowanie ignorując czerwone światło i zderzyła się z innym pojazdem. Jej auto odbiło się i wpadło na chodnik, gdzie przed przejściem na zielone światło czekał tłum ludzi.
Zabiła pięć osób i raniła sześć kolejnych, w tym kobietę w ciąży.
Prawdopodobnie była pod wpływem narkotyków. Została tymczasowo aresztowana na dwa miesiące, bez możliwości wyjścia na wolność za kaucją. A nie byłoby z tym problemów, ponieważ Olena jest córką milionera.
Podczas wstępnego przesłuchania w sądzie prokuratura poinformowała, że w chwili, gdy 20-letnia Zajcewa uderzyła w tłum, była pod wpływem opiatów. Wykazały to badania próbek moczu.
Obrona twierdzi, że to nieprawda. Opiaty w jej organizmie miały się znaleźć po tym, jak po wypadku zażyła leki uspokajające.
Sąd uznał ostatecznie, że nie weźmie pod uwagę analizy przedstawionej przez oskarżyciela.
Prokuratura domagała się dla Zajcewej 60 dni aresztu tymczasowego, argumentując, że może uciec z kraju i próbować wpłynąć na zeznania świadków, poszkodowanych oraz ich rodzin.
Obrona twierdziła z kolei, że 20-latka jest słabego zdrowia, cierpi na bóle głowy i dlatego prosiła o umieszczenie jej w areszcie domowym. To młoda kobieta, która dopiero rozpoczyna swoje życie. Jedno jest pewne - do końca życia nie zapomni tego strasznego zdarzenia i to jest dla niej wystarczającą karą - mówiła w sądzie adwokat dziewczyny.
Zaraz po wypadku na miejscu w dwóch jeepach pojawili się ochroniarze Oleny, którzy w ostatniej chwili uchronili ją przez linczem.
Obrona Zajcewej utrzymywała podczas przesłuchania, że winę za wypadek ponosi drugi kierowca. Sama 20-latka odmówiła złożenia zeznań. Chlipiąc powiedziała jedynie, , iż tyle osób zostało rannych. Mam nadzieję, że ich rodziny zaakceptują pomoc finansową, jaką oferują im moi bliscy - mówiła zalewając się łzami.
Olena jest adoptowaną córką Wasyla Zajcewa, milionera z Charkowa, biznesmena z branży energetycznej. Stanął on w obronie córki. Stwierdził, że po tym, co się stało, cała jego rodzina pogrążona jest w żałobie. Utrzymywał, że Olena nigdy nie złamała przepisów siedząc za kółkiem.
Tymczasem prokurator przedstawił w sądzie dowody na to, że w ciągu ostatnich 2 lat - odkąd dostała prawo jazdy - dziewczyna była sześciokrotnie karana mandatami, między innymi za przejazd na czerwonym świetle i przekraczanie prędkości.
Jeśli sąd uzna ją winną, może spędzić w więzieniu nawet 10 lat.