Miało być inaczej. Wpadka w finale „The Voice Senior”

Nie tak miało być, fot. Gałązka/AKPA
W finale „The Voice Senior” nie wszystko poszło zgodnie z planem. Nie tak miało być – doszło do wpadki, po której Marta Manowska musiała przekazać widzom wyjaśnienia.

Poznaliśmy zwycięzcę „The Voice Senior”

W miniony weekend odbył się finał szóstej edycji show „The Voice Senior”, w którym o zwycięstwo walczyli podopieczni zasiadających w obrotowych fotelach: Małgorzaty Ostrowskiej, Tatiany Okupnik, Roberta Janowskiego i Andrzeja Piasecznego. Głosami widzów główna nagroda w wysokości 50 tysięcy złotych powędrowała do Wojciecha Bardowskiego z drużyny gospodarza teleturnieju „Jaka to melodia”.

Pozostała trójka, która dostała się do ścisłego finału, nie odeszła jednak z niczym. Po raz pierwszy w historii programu zdecydowano się przyznać nagrody pieniężne także zdobywcom dalszych miejsc. Bożena Gloc, Ewa Ihalainen i Krzysztof Warzecha otrzymali czeki na 15 tysięcy złotych.

Wpadka w finale „The Voice Senior 6”

Podczas finału „The Voice Senior” nie wszystko poszło zgodnie z planem, co nie jest czymś wyjątkowym w programach nadawanych na żywo. Tuż przed ogłoszeniem wyników doszło do wpadki. Widzowie zobaczyli Martę Manowską, ale nie usłyszeli jej głosu. Prowadząca poruszała ustami, ale przez problemy techniczne zgromadzeni przed telewizorami widzowie nie dowiedzieli się, co miała im do przekazania.

Po emisji nagranego wcześniej materiału, gdy znów zaczęto nadawać na żywo ze studia, publiczność usłyszała: „Uwaga, wchodzimy!”. Marta Manowska zaczęła tłumaczyć sytuację, która miała miejsce chwilę wcześniej: „Czasami tak bywa w telewizji, nie mieliśmy dźwięku”. Kiedy Robert Stockinger dopytywał, co miała do przekazania, współprowadząca dodała, że widzowie będą mogli sprawdzić to w internecie.

„Mam taki szatański plan”

Los spłatał produkcji figla niedługo po tym, jak to Marta Manowska wkręciła Roberta Stockingera. „Mówi się: nie igraj z ogniem, ale postanowiłam coś sprawdzić. Mam taki szatański plan. Robert doskonale sprawdza się w roli prowadzącego. Nie wiem, czy to mi się tak bardzo uśmiecha… Pomyślałam sobie: przygotujemy teksty zapowiedzi, których on nie widział na oczy. Zaraz mu je damy i zobaczymy, jak się zachowa. Nie zna ich, gramy je na biegu” – mówiła. Jak się okazuje, Robert świetnie poradził sobie z niełatwym wyznaniem. Manowska dopiero po chwili poinformowała go, że padł ofiarą żartu. Dodała, że wzorowo zdał egzamin na prowadzącego.

Zobacz także