Przerwany koncert Smolastego w Nysie: „nigdy nie myślałem, że dojdzie do momentu, że będę musiał składać wyjaśnienia”
W ubiegłym tygodniu doszło do incydentu, który wywołał medialną aferę. Smolasty spóźnił się na koncert w Nysie, potem go przerwał, a następnie w niecenzuralny sposób wypowiadał się na temat swojego menadżera prosto ze sceny. 28-latek ostatnio sporo pracuje - koncertuje i promuje nowy singiel „Połowa mnie”, który nagrał w duecie z Sylwią Grzeszczak. Niestety, jego zachowanie i to, co mówił w czasie występu na Festiwalu Ognia i Wody nie spotkało się z pozytywną reakcją internautów. Przypomnijmy, artysta zwierzył się wówczas fanom, że jest przemęczony: „Słuchajcie, wiecie co, nie mam w ogóle głosu. (...) Mój menadżer w***ł mnie w taką trasę koncertową, gdzie k***a mam dwa koncerty dziennie. Muszę jeździć po całej Polsce, ledwo żyję, (...) zwalniam go dzisiaj i po prostu nie dajcie się nikomu wykorzystywać, okej? (...) Ja jestem przemęczony totalnie i ledwo żyję, potrzebuję być podłączony do kroplówki, żeby zagrać koncert dla was tutaj. Ja was kocham za to, że tu jesteście”.
Kilka dni po tym wydarzeniu na TikToku i Instagramie opublikował nagranie z obszernymi wyjaśnieniami. W oświadczeniu przeprosił fanów i - jak sam stwierdził - „przyjmuje wszystko na klatę”.
Smolasty wspomniał o menadżerze. Chciał zwolnić, teraz przeprasza
Smolasty doszedł do wniosku, że powinien skomentować to, co się wydarzyło w Nysie. 28-latek z szacunku do fanów chciał, by byli na bieżąco: „Słuchajcie, nigdy nie sądziłem, że dojdzie do momentu, w którym będę musiał składać wyjaśnienia. Myślę, że nie należę do grona skandalistów, tylko raczej osób, które skupiają się głównie na muzyce i tym się bronią. Ale ta sytuacja tego wymaga. (...) Uważam, że należą się wam wyjaśnienia”.
Po krótkim wstępie zdecydował się na szczere wyznanie i przeprosiny:
Powiem prosto z mostu, wszystko biorę na klatę. Spierdzieliłem sprawę totalnie, zwalając winę na bookera, że boli mnie gardło i nie mogę śpiewać, i że jestem w niedyspozycji i że jestem wycieńczony. Wiedziałem, na co się piszę, podpisałem świadomie umowę na liczbę koncertów, która i tak nie była jakaś zatrważająca, a siadło mi gardło i zwaliłem winę na gościa, którego nawet nie było na miejscu. To było fatalne z mojej strony. Chciałbym go za to przeprosić publicznie
Autor takich hitów, jak m.in.: „Nim zajdzie słońce”, „Uzależniony”, „Herbata z imbirem”, „Boje się kochać” czy wydanego ostatnio „Połowa mnie” przyznał, że incydent z Nysy dał mu do myślenia i była to dla niego nauczka na przyszłość.
Ta liczba koncertów dała mi taką refleksję - bo to już siódmy czy ósmy sezon, kiedy gramy bez przerwy - że was bardzo kocham i szanuję. Zagram ten sezon do końca, bez żadnych wymówek, natomiast przyszły sezon muszę mocno przemyśleć, jeśli chodzi o liczbę koncertów. Trzeba te koncerty troszkę zminimalizować. To nie znaczy, że będą gorsze, będą wręcz lepsze, ponieważ będę mocno energetycznie nastawiony na to wszystko, a nie jak machina.
W swojej wypowiedzi zapowiedział też, że chce zrekompensować publiczności Festiwalu Ognia i Wody wszelkie straty i zamierza jeszcze raz za darmo zagrać dla nich koncert:
Nysa, ja wiem, że ten koncert nie był najwyższych lotów. Był żenujący, co mi się zdarza bardzo rzadko i co mogą potwierdzić wszyscy praktycznie. Zagrałem ponad 700 sztuk i może dwie/trzy były nieudane. Reszta była na pełnej energii. Ustaliliśmy z organizatorem koncertu, że zagram drugi raz dla was. Bez brania żadnego honorarium, po prostu, żebyście zobaczyli, jak wygląda prawdziwy koncert Smolastego na żywo. Bez wymówek, bez bezsensownych żali na scenie, po prostu czysta, mocna energia