Przemęczone konie na trasie do Morskiego Oka
Co roku w sezonie turystycznym do debaty publicznej wraca temat przewozu turystów do Morskiego Oka. Sytuacja koni jest ciężka szczególnie latem, kiedy panują upały, a wozy są pełne turystów. Ostatnie bulwersujące zdarzenie miało miejsce w czasie majówki. Przemęczony koń przewrócił się, za co został uderzony przez woźnicę. Tym razem głos zabrała Katarzyna Dowbor, która wyraża zaniepokojenie warunkami pracy koni na tatrzańskich szlakach. Jej zdaniem nadszedł czas, by spojrzeć na te zwierzęta z większą empatią i zrozumieniem.
Co z autobusem do Morskiego Oka?
Tatrzański Park Narodowy pod koniec maja testował ekologiczne autobusy jako alternatywę dla zaprzęgów. W grę weszły również nowe przepisy, mające ograniczyć liczbę pasażerów na wozach do 10 osób, a przerwy dla koni zostały wydłużone do 60 minut. Starosta Andrzej Skupień wydaje się wspierać tradycyjne wozy konne, choć wyraził zgodę na testy elektrycznego busa. W tym temacie jednak niewiele się zmieniło. Na trasie od 12 czerwca miał na stałe pojawić się autobus, ale próżno szukać go w drodze do celu.
"Często górale wykorzystują konie do maksimum"
Katarzyna Dowbor apeluje o zmianę podejścia do zwierząt służących w górach, podkreślając, że muszą one pracować w warunkach zapewniających ich dobrostan i zdrowie. Uważam, że powinniśmy korzystać ze swoich nóg — mówi w rozmowie z Plejadą, zachęcając do pieszych wędrówek. Jednocześnie przyznaje, że nie można popadać w skrajności i całkowicie wykluczać pracy koni. Ważne jest jednak, by była ona lekka i nie szkodziła zwierzętom:
One powinny pracować. Mam konie pracujące pod siodłem, ale ta praca musi być naprawdę lekka, delikatna i powinno się dbać o ich dobrostan, o ich zdrowie, o ich kondycję — tłumaczyła.
Apel Katarzyny Dowbor wskazuje na konieczność znalezienia kompromisu między tradycją a troską o dobrostan zwierząt:
Natomiast też niefajne jest to, że bardzo często górale wykorzystują konie do maksimum. To nie jest maszyna, to jest żywe zwierzę — podsumowała.