Sława Przybylska na festiwalu w Opolu
Kolejna edycja Krajowego Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu przeszła już do historii. W tym roku organizatorzy nie zaprosili gwiazd, które występowały za czasów „starego” zarządu. Na scenie nie wystąpiły więc m.in. Maryla Rodowicz i Justyna Steczkowska. Nie obyło się również bez skandali.
Sława Przybylska była jedną z gwiazd, które wystąpiły w tym roku. Po zakończonym festiwalu jej menadżer, Krzysztof Rydzelewski, w rozmowie z Faktem wypowiedział się o złym traktowaniu artystki podczas wydarzenia. Według niego gwiazda musiała długo czekać, aby móc wejść na scenę. A to znowu odbiło się na jej zdrowiu.
Menadżer zarzucił również organizatorom fakt, że legenda polskiej sceny po występie dostała Karolinkę, którą wręcza się debiutantom, a miała być „uhonorowana specjalną nagrodą”. Dodatkowo szybko zabrano Sławie Przybylskiej mikrofon, przez co nie mogła powiedzieć kilku słów do publiczności.
Sława Przybylska mówi o nieprzyjemnej sytuacji
Teraz Sława Przybylska sama postanowiła skomentować zaistniałą sytuację. W rozmowie z portalem Pomponik przyznała, że faktycznie był "nieprzyjemny moment", kiedy chciała jeszcze coś powiedzieć, ale nie mogła tego zrobić, ponieważ zabrano jej już mikrofon. Nie ma jednak żalu, gdyż zdaje sobie sprawę, że mogło wynikać to z pośpiechu i opóźnienia. Na koniec odniosła się do nagród. To nie statuetki są dla niej najważniejsze.
Po każdym koncercie są takie nagrody: są owacje, ludzie wstają, uśmiechają się. Myślę, że to jest dla mnie ważne, ponieważ czerpię siłę, a żeby dalej cieszyć się życiem właśnie dzięki tym brawom.