Wzruszające wyznanie Marcina Prokopa. Tego nikt się nie spodziewał

Marię poślubił kiedy ich córka miała już pięć lat. Żona Marcina Prokopa nieczęsto pojawia się w mediach. Życie prywatne od zawodowego oddziela grubą kreską. Jednak tym razem dziennikarz uchylił rąbka tajemnicy. W ostatnim wywiadzie pokusił się o niecodzienne wyznanie.

Poznali się przeszło 20 lat temu, na jednej z imprez. W 2011 roku wzięli ślub, mając już pięcioletnią wtedy córkę, Zofię. Maria Prażuch-Prokop od lat pracuje jako instruktorka jogi w jednej z warszawskich szkół. Żona dziennikarza dba o przestrzeń prywatną, dlatego też nieczęsto można o niej usłyszeć.

Sprowadza go na ziemię

W wywiadzie dla kanału Balans, Marcin Prokop uchylił rąbka tajemnicy i odniósł się do żony. Maria, jak twierdzi, ma na niego duży wpływ i nie dość, że potrafi odnaleźć sposoby na rozwiązywanie swoich problemów, jest wsparciem również dla niego.

Moja małżonka studiuje psychologię, jest biegła w rozpoznawaniu stanów ludzkiej duszy i umysłu, więc jej wiedza też praktyczna i jej inteligencja emocjonalna są na wyższym poziomie niż moje  mówił. 

Podkreślił, jak ważne w mediach jest znaczenie empatii i umiejętność dochodzenia do kompromisów. W branży gdzie komunikacja jest podstawą, to właśnie wysoka inteligencja emocjonalna stoi za sprawą sukcesów.

Zauważa, że w dzisiejszej telewizji nie ma już miejsca na "jazdę po bandzie", na którą pozwalał sobie Kuba Wojewódzki w "Idolu", czy Wojciech Jagielski w "Wywiadzie z Wampirem".  W rozmowie prezenter przytacza konkretne przykłady z przeszłości, które ukształtowały go jako osobę, jednak nie zapomniał podkreślić wpływu, jaki wywarła na niego pod tym kątem żona:

Przyznaję to z trudem: mimo że czasami bywam stawiany do kąta, to dzięki niej wzrastam, więc chciałbym jej za to podziękować.

To właśnie jej zawdzięcza, że sukces medialny nie uderzył mu do głowy. Jako osoba pracująca w mediach, jest narażony na toksyczny narcyzm, jednak ona sprowadza go na ziemię:

To, że moja małżonka nie jest moją fanką, nie jest cheerleaderką, tylko jest raczej panią profesor, która nie podciąga mi ocen w górę, powoduje, że tak zupełnie mi nie odbiło, że jednak mam tę samoświadomość — podsumowuje.

 

Zobacz także