Dodatkowa suma przekazana dla obsługującego kelnera jest wyrazem naszego podziękowania i informacją o zadowoleniu z usług. Każdy lokal posiada indywidualne metody rozliczania rachunków i rozdzielania napiwków. Natomiast w Polsce, jeszcze w większości sytuacji to klient może zdecydować o jego wysokości. Tam, gdzie napiwek nie obowiązuje, pozostawienie go wpisuje się w znajomość zasad savoir-vivre’u. Była mentorka programu "Projekt Lady" postanowiła rozwiać wątpliwości swoich obserwatorów.
10 proc. to za mało?
Irena Kamińska-Radomska, wykorzystując popularność zdobytą po programie, edukuje swoich odbiorców w sprawie dobrego wychowania. Tym razem mentorka postanowiła doedukować swoją widownię na temat napiwków w usługach gastronomicznych. W Polsce przyjęło się, że odpowiednim napiwkiem jest 10 proc. od kwoty zamówienia, jednak edukatorka uczula, że nie w każdym przypadku taki ruch zostanie odebrany pozytywnie.
Wspomniane 10 proc. obowiązuje "pod warunkiem że zjadamy jakiś obiad", wtedy z racji wyższego rachunku napiwek swoiście będzie wyższy. Kamińska-Radomska uczula na nieco odmienną sytuację, która może dotyczyć każdego z nas. Kiedy wybieramy się do restauracji czy kawiarni wyłącznie w celu spędzenia czasu przy "kawie", ale pobyt w punkcie gastronomicznym zajmuje nam kilka godzin, kwota napiwku powinna być odpowiednio wyższa.
Jeśli ktoś zamawia kawę, albo siedzi w restauracji przez trzy godziny przy wodzie mineralnej, to naprawdę nie wypada dawać tak niskiego napiwku. Postarajmy się, bo inaczej to jest faux pas, to jest po prostu niegrzeczne — tłumaczy.
Wychodzi więc na to, że kwestie napiwków nie są jednoznaczne. Powinniśmy zostawiać kwotę adekwatną do sytuacji. Mentorka zaznacza, że dobrze brać pod uwagę czas, jaki spędza się w restauracji i zaangażowanie obsługi. Niektóre lokale wprowadziły już bezwarunkową kwotę napiwku doliczaną do rachunku obligatoryjnie. Jednak nic nie stoi na przeszkodzie, żeby docenić obsługę wyższą kwotą.