Kolejne zmiany w "Pytaniu na śniadanie". Produkcja zdecydowała się na taki krok tuż przed wakacjami

W sobotni poranek prowadzący program: "Pytanie na śniadanie" powitali odbiorców z innego miejsca. To zapowiedź kolejnych zmian w show! Jak na taki obrót spraw zareagowali widzowie?

„Pytanie na śniadanie” – nowi prowadzący

„Pytanie na śniadanie” w ostatnich miesiącach przeszło istną rewolucję. Początkiem roku pojawiły się informacje o zmianach wśród prowadzących. Z show pożegnali się dotychczasowi gospodarze, w tym m.in.: Katarzyna Cichopek, Maciej Kurzajewski, Izabella Krzan, Ida Nowakowska i Tomasz Kammel. Ich miejsce zajęli nowe duety, a są to:

  • Joanna Górska i Robert Stockinger,
  • Klaudia Carlos i Robert El Gendy,
  • Katarzyna Dowbor i Filip Antonowicz,
  • Beata Tadla i Tomasz Tylicki,
  • Katarzyna Pakosińska i Piotr Wojdyło.

Gospodarze „PnŚ” w ostatni majowy weekend powitali widzów z zupełnie innego miejsca! Klaudia Carlos i Robert El Gendy poprowadzili bowiem sobotnie wydanie z plenerowego studia.

To nie pierwszy raz, kiedy „Pytanie na śniadanie” zmieniło lokalizację na „letnią”. Tym razem jest to jednak zapowiedź większych zmian dotyczących telewizyjnego formatu. Już wiadomo, że ekipa show czeka na nowe studio.

Plenerowe studio w „Pytaniu na śniadanie”

Wczoraj w mediach społecznościowych pojawił się wpis „zdradzający”, co czeka twórców „Pytania…”:

Ostatni dzień „Pytania na Śniadanie”… w tym studiu! Od jutra czekamy na Was w naszym magicznym ogrodzie, a później czas na nowości.

Zamiana „stacjonarnego” studia na jego plenerowy odpowiednik przypadła do gustu widzom, którzy pisali w komentarzach:

I bardzo dobrze, czas na zmiany i nowe studio!

Ale klimat!

Piękny, letni ogród.

A co dalej z „Pytaniem na śniadanie”? Jak podają „Wirtualne media”, „PnŚ” następnie będzie nagrywane w nowej hali przy ul. Woronicza 17.

Koniec po 14 latach. Potwierdziło się w sprawie "Pytania na śniadanie"
Ekipa "Pytania na śniadanie" oficjalnie przekazała wieści w sprawie przyszłości programu. "Na tych 400 metrach codziennie pracowały dziesiątki osób" - pisze Robert Stockinger. Nadszedł czas pożegnania.

Zobacz także