Uzyskał tytuł "Ninja Warrior" jako pierwszy w Polsce. Teraz zdradza kulisy programu

Jan Tatarowicz jest pierwszym zwycięzcą w historii polskiej edycji "Ninja Warrior". Teraz 24-latek zdradził kulisy programu. Jak czuje się z wygraną?

Jan Tatarowicz jako pierwszy w Polsce zdobył tytuł "Ninja Warrior"

Finał 9. edycji „Ninja Warrior Polska” wywołał mnóstwo emocji. Ostatni odcinek został wyemitowany 16 kwietnia tego roku. To właśnie w nim Jan Tatarowicz jako pierwszy Polak w historii programu pokonał cały tor przeszkód i zdobył górę Midoryiama. Mężczyzna wspiął się na 21-metrową linę w mniej niż 25 sekund.

Jan Tatarowicz zdobył tytuł „Ninja Warrior” jako 11. osoba na całym świecie! W rozmowie z portalem „Plejada” przyznał, że było to spełnienie jego marzeń, ale i realizacja sportowych ambicji.

Chyba nigdy w życiu nie miałem jeszcze tak trudnego wyzwania, jak dojście do góry Midoriyama i pokonanie jej.

Uczestnik "Ninja Warrior Polska" ujawnia kulisy programu

W programie swoich sił Jan Tatarowicz próbował aż siedem razy. Pierwszy raz zgłosił się do 2. edycji. Chciał przełamać swoje bariery i wciąż podnosić poprzeczkę. Zwycięzca wyznał, jak naprawdę było na planie. Jaka panowała tam atmosfera i czy czuć było ducha rywalizacji?

Bardzo długo panowała bardzo przyjazna i koleżeńska atmosfera. Bardzo się szanowaliśmy. Ale w 7. edycji wyznaczyłem granicę i od tego momentu zaczęło się wszystko psuć. Wspiąłem się na górę Midoriyama pół sekundy po upływie czasu. Naprawdę niewiele mi brakowało już wtedy, żeby ją zdobyć. Wtedy udowodniłem wszystkim w Polsce, że jestem w stanie to zrobić — że Polacy są w stanie to zrobić, bo oczywiście bardzo wielu zawodników porównuje się do mnie.

Nieprzyjemne sytuacje w "Ninja Warrior Polska"

Od tego momentu według Jana Tatarowicza zaczęła się prawdziwa rywalizacja. Stawka była wysoka – kto pierwszy zdobędzie tytuł „Ninja Warrior”. Przez to też pojawiły się nieprzyjemne sytuacje.

Bywały też nieprzyjemne sytuacje. Gdy w 8. edycji zostałem zdyskwalifikowany, to byli tacy zawodnicy, którzy poklepywanie mnie po plecach i mówili: "Janek, podniesiesz się, dasz radę, kolejna edycja twoja", a po cichu śmiali się z mojego niepowodzenia — upatrywali w tym swoją szansę.

Zobacz także