33 lata temu na świat przyszła Amy Winehouse

Gdyby Amy Winehouse żyła, dziś kończyłaby dopiero 33 lata. Brytyjska piosenkarka odeszła 23 lipca 2011 roku, mając niespełna 28 lat.



Gdy Amy Winehouse była u szczytu kariery, zapowiadało się, że w zapisze się w historii muzyki jako jedna z najbardziej uznanych i zasłużonych artystek. Tak również się stało, jednak nikt nie spodziewał się, że jej kariera zakończy się tak szybko i niespodziewanie.

23 lipca 2011 roku świat obiegła szokująca informacja o śmierci artystki. Autorka przeboju „Rehab” została wówczas znaleziona martwa w swoim mieszkaniu w londyńskim Camden. Piosenkarka, która nigdy nie stroniła od używek, zmarła wskutek wstrząsu wywołanego zatruciem alkoholowym. Jej pogrzeb odbył się trzy dni po śmierci, a ciało Winehouse spoczęło na cmentarzu Edgwarebury w Londynie.



Gdyby nie te tragiczne wydarzenia, Amy kończyłaby dzisiaj dopiero 33 lata. Na świat przyszła 14 września 1983 roku i już od najmłodszych lat związana była z muzyką. Jej rodzina od pokoleń pasjonowała się muzyką jazzową. Gdy w 2003 roku zadebiutowała albumem „Frank”, jej głos przez wielu porównywany był do takich legend jak Sarah Vaughan czy Nina Simone.

Trzy lata później ukazał się drugi i na nieszczęście ostatni album studyjny piosenkarki wydany za jej życia. To właśnie płyta „Back to Black” uczyniła z niej prawdziwą gwiazdę i dała nam tak niezapomniane przeboje jak „Rehab”, tytułowy „Back to Black”, „Love Is a Losing Game” czy „You Know I’m Not Good”.



W grudniu 2011 roku, już po przedwczesnym odejściu artystki, światło dzienne ujrzały niepublikowane wcześniej kompozycje, wydane w formie kompilacji „Lioness: Hidden Treasures”.


Amy była bez wątpienia jedną z najlepiej zapowiadających się artystek młodego pokolenia. W dniu 33. rocznicy jej urodzin przypominamy, za co pokochał ją cały świat – czyli jej niesamowity, jedyny w swoim rodzaju i niemożliwy do podrobienia głos.





Zobacz także