Doda chce zostać prezydentem Polski? "Do zobaczenia w 2025 roku" [WIDEO]

Przyjaciółka Dody zaproponowała jej, by wzięła udział w wyborach prezydenckich. Piosenkarka skorzystała nawet z pomocy prawnika, chcąc dowiedzieć się czegoś więcej na temat kandydatury. Czy nazwisko piosenkarki pojawi się na kartach do głosowania w 2025 roku?

"Doda. Dream show" na antenie Polsatu

Doda od pewnego czasu zacieśnia współpracę z Polsatem. Stacja regularnie proponuje artystce występy na swoich imprezach, a w ubiegłym roku wyprodukowała program "Doda. 12 kroków do miłości", w którym piosenkarka poszukiwała wymarzonego partnera. Format odniósł sukces do tego stopnia, że nadawca wyszedł do wokalistki z propozycją zrealizowania kolejnego show, tym razem przedstawiającego kulisy zbliżającej się trasy koncertowej artystki.

Doda będzie kandydować w wyborach prezydenckich?

Oprócz przygotowań do tournée, widzowie "Doda. Dream Show" mogą też zobaczyć, jaką osobą tak naprawdę jest Doda. Nie ulega wątpliwości, że piosenkarka zawsze musi mieć najważniejsze zdanie, dzięki któremu chce pokierować swój zespół do sukcesu. Zauważyła to także przyjaciółka wokalistki. Oliwia zaproponowała nawet Rabczewskiej, aby pomyślała o kandydaturze w najbliższych wyborach prezydenckich, które przypadają na 2025 rok.

Korzystając z sugestii przyjaciółki, Doda zdecydowała się na spotkanie z konstytucjonalistą, który przedstawił jej możliwości dotyczące kandydowania na to stanowisko. Przypomnijmy, że zgodnie z Konstytucją o fotel prezydencki może ubiegać się osoba, która ukończyła 35. rok życia, posiadająca pełnię praw wyborczych, pełną zdolność do czynności prawnych oraz prawa publiczne, które nie zostały jej odebrane wyrokiem sądu.

Za dwa lata są najbliższe wybory i my je wygramy – stwierdziła Oliwia.

Fragment rozmowy Dody z prawnikiem pojawił się na instagramowym profilu Polsatu. "Do zobaczenia w 2025 roku" – opisała go stacja.

Czy piosenkarka rzeczywiście zamierza kandydować w wyborach prezydenckich? Tego na razie nie wiadomo, ale wygląda na to, że wizyta u konstytucjonalisty zniechęciła ją do tego pomysłu. "On w ogóle nas nie wziął na poważnie" – powiedziała.

Zobacz także