Kobieta tatuaże robi sobie kilka razy w tygodniu
Pierwszy tatuaż Melissa zrobiła mają dwadzieścia lat. Od razu poczuła, że chce mieć ich więcej. Szybko pokryła swoje ciało kolejnymi wzorami. Pierwsze pojawiły się na rękach, nogach, klatce piersiowej, plecach i pośladkach. Gdy brakło jej miejsca, zaczęła robić je na twarzy i głowie. Dziś ma ponad 800 tatuaży. Wiele z nich w domu wykonał jej partner. Część zrobiła samodzielnie. Jak stwierdza w rozmowie z "The Mirror", są one w więziennym stylu. Kobieta jest zachwycona rysunkami, które znajdują się na prawie każdym fragmencie jej ciała.
Nauczyciele szykanują matkę
Niestety zdania Walijki nie podzielają nauczyciele jej dzieci. Przez swój alternatywny styl kobieta jest często niewpuszczana do szkoły. W rozmowie z "The Mirror" wyjawiła, że nie pozwolono jej wejść na wigilijne spotkanie w klasie syna. Podczas gdy inne dzieci spędzały czas z rodzicami, ona mogła jedynie obserwować pociechę przez okno. Z powodu niemiłego zachowania nauczycieli zwykle to jej partner odbiera ich dzieci po lekcjach.
Często wypraszana bywa także z restauracji, pubów i innych lokali gastronomicznych. Przez długi czas nie mogła również znaleźć pracy.
Ludzie nazywają mnie szaloną Melissą, ale ja jestem po prostu Melissą. Taka jestem. Jeśli komuś się nie podobam, nie musi na mnie patrzeć. Przyzwyczaiłam się już, że ludzie się na mnie gapią –
Wyjaśniała wytatuowana matka w rozmowie z "Daily Mail".
Kiedy robię tatuaż, jestem podekscytowana. Czuję się świetnie. Po kilku dniach euforia mija, więc znów się tatuuję
- dodała.
W rozmowie z dziennikarzami przyznała też, że tatuaże wykonuje, żeby przykryć nimi emocjonalne blizny. W dzieciństwie Melissa wiele przeszła. Doświadczyła molestowania ze strony swojego brata.