Kowale bezskrzydłe (Pyrrhocoris apterus), kowaliki lub „tramwajarze” spotkać można właściwie w całej Polsce. Najczęściej znaleźć je można w ogrodach, lasach, parkach i na cmentarzach. Jak podaje organizacja Lasy Państwowe: „Jeśli w pobliżu Waszego domu rośnie jakaś lipa, to z całą pewnością nie raz widzieliście je w ogromnych ilościach”. Ten gatunek drzewa jest bowiem ich ulubionym, jednak kowalom miłe jest również jakiekolwiek drewno.
Ich czerwony pancerzyk z charakterystycznymi czarnymi plamkami może sprawić wrażenie, że owad ten jest szkodnikiem lub stanowi dla nas zagrożenie. Jednak kowaliki nie są toksyczne ani dla ludzi, ani dla zwierząt – nie gryzie i nie roznosi chorób. Ich wydzielina o nieprzyjemnym zapachu oraz to, że są niedobre w smaku, powoduje, że „tramwajarze” skutecznie odstraszają drapieżniki, zatem nieczęsto stają się pożywieniem dla ssaków czy ptaków. Aby jeszcze lepiej chronić się przed zagrożeniem, zazwyczaj spotkać je można w większych grupach. Co ciekawe, ich mocny zapach to także skuteczna broń w walce z komarami!
Kowale bezskrzydłe – nie zabijajmy ich!
Kowaliki nie zjadają żywych kwiatów, liści ani warzyw, nie zniszczą więc naszych upraw. Najchętniej sięgają po resztki organiczne – opadłe nasiona, owoce i soki martwych owadów. Czasem wysysają także sok z niektórych roślin, lecz nie czynią im przy tym większej szkody. Nie mylmy ich także z poskrzypką liliową, która w odróżnieniu od kowali bezskrzydłych jest już szkodnikiem. Poskrzypka, chociaż także wyróżnia się czerwonym kolorem, kształtem bardziej przypomina chrząszcza i jest jednobarwna, bez wzorków.
A dlaczego kowaliki nazywamy potocznie „tramwajarzami”? Wszystko przez ich osobliwy sposób rozmnażania, który polega na złączeniu się odwłokami. Taka kopulacja może trwać ponad 12 godzin, choć badacze byli też świadkami nawet 7-dniowego ich stosunku. Dodatkowo w takim układzie samiec z samicą mogą się także przemieszczać.